wtorek, 31 grudnia 2013

Hot - dog XXL na miarę Bic Maca, czyli fast-food najbardziej pospolity w pysznej odsłonie imprezowej

No i zaczęło się... Wielkie odliczanie godzin pozostałych do początku roku 2014. Ostatnie plany sylwestrowe się klarują. Ostatnie ustalenia kulinarne i listy zakupów imprezowych się załatwiają. Dla tych, którym potrzeba pomysłu na wypełnienie luki w imprezowym menu przedstawiam recepturę na niby zwykłe hot - dogi, które zaskoczą i posmakują każdemu. No może za wyjątkiem tych, którzy nie znoszą parówek, są wegetarianami lub aktualnie stosują jakąkolwiek dietę. Reszta podniebień będzie usatysfakcjonowana.


Mojito. Drink idealny na zabawę sylwestrową i nie tylko. Wersja domowa

Każda z kobiet ma swoje ulubione smaki również jeśli chodzi o alkohol. Zdecydowanie ciężej nas przeważnie zadowolić w tym względzie. Nie wystarczy przysłowiowa "czysta" i ogórek. Przynajmniej ja tak mam (na ogół). Słaba głowa i żołądek sprawiają, że wolę sączyć coś smacznego niż "obezwładnić się" kilkoma lufkami zbyt szybko. Przedstawiam drinka, który już jakiś czas temu popadł w moje łaski. Moijto - orzeźwiający smak mięty i słodycz cukru trzcinowego połączone mocą białego rumu to idealny sposób by w dobrym humorze i ze smakiem przywitać nowy rok.


poniedziałek, 30 grudnia 2013

Stek wołowy sauté na przepyszną sylwestrowo - noworoczną kolację we dwoje

Choć nie uporałam się jeszcze z tematyką kulinarną Świąt Bożego Narodzenia to zajmę się najpierw tym co przed nami. Szaleństwo tej jedynej w roku nocy, kiedy z czystym sumieniem można zacząć od nowa. Zostawiamy za sobą bagaż doświadczeń z całego roku i z ciekawością oczekujemy na to co nadejdzie. Może dlatego tak ważne jest to jak i z kim spędzimy ten magiczny wieczór. Jedni spędzą go na hucznych imprezach, balach czy szalonych domowych prywatkach; inni w gronie rodzinnym jak ja. A jeszcze inni zdecydują się przywitać nowy rok tylko we dwoje - romantycznie, przy świecach i winie. Oto propozycja pysznej, sycącej, ale nieobciążającej kolacji na upojny wieczór we dwoje:


niedziela, 29 grudnia 2013

Sałatka z kurczakiem wędzonym. Doskonała na lekką kolację oczyszczającą czy imprezową przekąskę sylwestrową

Święta za nami. Obfite kapuściano-grzybowe posiłki zakąszane śledzikiem na szczęście również. Czas przygotować się na Sylwestra. Trzeba wziąć się w garść by jakoś upchnąć osobisty, świąteczny nadbagaż w wymarzoną kreację. Warto zrezygnować z tradycyjnej kolacji z pieczywem w roli głównej na rzecz lekkiej sałatki, która dostarczy nam zarówno odpowiednich wartości odżywczych jak i bogatych doznań smakowych. Oto prosta propozycja na szybkie oczyszczenie organizmu:


sobota, 28 grudnia 2013

Ciasto czekoladowe z kawałkami czekolady i wiśniową nutą na święta, weekend i osłodę każdej imprezy

Jako, że świąteczna refleksja wypadła bardziej gorzko niż słodko trzeba to nadrobić słodkim przepisem. Przedstawiam przepis na czekoladowe ciasto, które do tej pory było domeną tylko mojej Mamy. Podczas wołomińskiej ekspedycji opiekuńczej udało mi się skutecznie przyswoić tę recepturę. Wydawało mi się, że tak pyszne ciasto musi być trudne do zrobienia. Myliłam się - jest proste i nie wymaga wielkich zakupów. Przekonajcie się sami:

piątek, 27 grudnia 2013

Na nowy początek słodko - gorzka refleksja o świętowaniu

Święta, święta i po świętach. Ogrom sprzątania, gotowania szykowania, chaos, zabieganie, brak czasu dla dziecka. Pośpiech. Potem obżarstwo na potęgę, upychanie się z nadmiarem wyprodukowanego jedzenia, zbędne kilogramy i wyzbycie z wszelkich sił. A na dobrą sprawę to dopiero po świętach wypadałoby się wziąć za sprzątanie ... Tak z mojej perspektywy wygląda świętowanie.


niedziela, 15 grudnia 2013

Świeżutki i smakowity pleśniak na dalszą rozłąkę. Przerywnik na słodko

Jestem... i zaraz znikam znowu. Nie wiem o czym najpierw pisać. O tym dlaczego mnie nie ma? O tym jak mój Syncio pięknie się rozwija podczas wołomińskiej wyprawy? O tym, że tęsknię za Tatą-Mężem podczas rozłąki i nie jest lekko delikatnie mówiąc. Czy o tym, że święta za pasem, bałagan w domu moim i w domu Mamy, którym się chwilowo opiekuję... huk pracy i gotowania w nadchodzącym tygodniu...?
Zaraz, zaraz ... złapię oddech, a jako, że zajrzałam tu tylko na chwilę to pozostawię słodki ślad swych odwiedzin i po prostu opiszę pleśniaka, którego robiłam przedwczoraj pierwszy raz - na próbę przed świętami. A z resztą tematów i przemyśleń uporam się na spokojnie jak już wrócę na dobre.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Przerwa techniczna



Masło czosnkowe domowej produkcji - doskonały dodatek do mięs, warzyw i zapiekanek

Kilkukrotnie we wcześniejszych wpisach wspominałam o maśle czosnkowym - chociażby w przepisie na steki wołowe lub dawno już nieużywanym tatowym pomyśle na obiad. Takie masełko przydaje się w kuchni do bardzo różnych celów. Chociażby do najzwyklejszych zapiekanek, przyprawienia szpinaku czy pieczonych ziemniaków. Nie wspomnę już o zwykłym posmarowaniu bułki w przypadku przeziębienia. Wiadomo przecież, że czosnek jest naturalnym antybiotykiem o silnym działaniu antybakteryjnym. Do naszej rodziny przepis ten wniósł mój Mąż. Gdy zaczynaliśmy się spotykać uwielbiałam jak przygotowywał je do pysznych zapiekanek. Było tak pyszne, że spodziewałam się niezwykle skomplikowanej procedury. Tymczasem okazało się, że jego przygotowanie to bardzo prosta sprawa.


niedziela, 24 listopada 2013

Pancakes czy naleśniki? Które lepsze na podwieczorek?

Gdzie nie spojrzeć to pancakes i pancakes. Jakiś czas temu szaleństwo na nie zapanowało. Gospodynie domowe przestały robić tradycyjne, płaskie naleśniki na rzecz tych puszystych placuszków. I ja się skusiłam. Ostatnio miałam zamiar zrobić zwykłe naleśniki w ramach podwieczorku Syna, ale oczywiście naszło mnie żeby coś udziwnić. Postanowiłam sprawdzić w końcu co takiego jest w tych opasłych naleśnikach, że taki na nie nastał boom.

sobota, 23 listopada 2013

Pierś z indyka dobra jak schab - doskonała na kanapki zamiast kupnej wędliny

Niedawno pisałam o schabie do kanapek. Przyrządziłam go w musztardzie Dijon i ziołach prowansalskich. Efekt był fantastyczny, więc kiedy szykowałam mięso na zraziki indycze i udało mi się wykroić z fileta kształtną polędwiczkę postanowiłam powtórzyć procedurę. W końcu zawsze warto jest mieć dla Synuszaka coś bez konserwantów na śniadaniowe kanapki. Przy okazji wypróbowałam czy wymyślona niedawno musztardowa marynata będzie pasować również do indyka - jednego z najzdrowszych gatunków mięs.


piątek, 22 listopada 2013

Placki ziemniaczane koniecznie bez mąki

Jakiś czas temu pisałam o moich pierwszych plackach ziemniaczanych. Miałam rozterki jak je przygotować - czy według przepisu Mamy czy Taty. Zrobiłam, więc wersję pośrednią. Od tamtego czasu kilka prób już było. I teraz mam już swoją wersję, która zawsze robi furorę.


Zraziki rozwijane z indyka w sosie serowo - warzywnym, czyli kolorowy obiad wielosmakowy

W ramach kulinarnej terapii kolorami prezentuję dziś przepis na kolejne danie, które rozweselić może te krótkie listopadowe dni. Dodatkowo stanowi skuteczny sposób na podanie warzyw dziecku. Wiem co mówię - Syn przyswoił wszystko co mu podałam... no może oprócz mięska, które dla niego okazało się niesmaczne - możliwe, że zbyt suche ;)
Z resztą przeczytajcie i sami oceńcie czy to przepis dla Was.


czwartek, 21 listopada 2013

Kontrowersyjne śniadanie wybrednego Łasucha - Dwulatka, czyli mini-grahamka zapiekana z "siusiupem"

Mój szanowny Synek jest generalnie strasznym Łasuchem. Od maleńkości je bezproblemowo. A czasem problemem jest, żeby przestał jeść. Wszyscy wytrzeszczają oczy na jego apetyt. Na szczęście staram się to kontrolować i nie widać po nim "baryłkowatości". Po prostu ładnie rośnie. Syn je 5 posiłków dziennie - dwa mniejsze i trzy główne. Przynajmniej w teorii tak ładnie to wygląda ;) Ostatnio mamy dwa problemy: drugie śniadania i warzywa. Warzywa rozwiązują surówki takie jak ta poniżej. A drugie śniadanie? Do tej pory starczały kolorowe kanapeczki z warzywami pocięte w kostkę. Znikały w mig. A teraz? Pluje, zostawia, wyjada wędlinkę  i wszystko to trwa 40 minut. Tylko jajeczniczkę, tosty i parówki z szynki nadal znikają bezproblemowo ;)


Oto dzisiejsze śniadanie Młodego: zapiekanki z mini - grahamki z papryką, cebulą i odrobiną siusiupu ;)
Może i oburzą się dietetycy, ale czyż widok wcinającego z zapałem Szkraba wymazanego keczupem nie jest bezcenny? I śniadanie zjedzone w 10 minut... Cóż ... Warto czasem zapomnieć o dietetycznych normach. A najlepiej zamknąć je w atrakcyjnej dla dziecka formie
Nawet teraz - przy pisaniu, samo wybieranie zdjęcia wywołało okrzyk zachwytu u Syna ;)

Domowa surówka z kapusty kiszonej niby po żydowsku jako wyrazisty akcent obiadowy

Ostatnio muszę nieźle kombinować, żeby przemycić warzywa do diety Syna. Gotowane marcheweczki czy tam brokuły już nie przechodzą, więc próbuję co raz to nowych sposobów. Metodą prób i błędów odkryłam, że sprawdzają się surówki. Tylko ile można jeść mizerię, surówkę z marchewki czy z kapusty pekińskiej. Dla odmiany do dzisiejszego obiadu przygotowałam surówkę z kapusty kiszonej, którą ze względu na właściwości warto regularnie spożywać - szczególnie w okresie zimowym kiedy trudno o świeże warzywa.


wtorek, 19 listopada 2013

Domowa wędlina II. Schab w musztardzie i ziołach prowansalskich na świąteczny stół i kanapki na co dzień

Postanowiłam przedstawić kolejną propozycję smacznej wędliny domowej produkcji. Uwielbiam tę pewność, którą daje samodzielne przygotowywanie dodatków do kanapek. Wiem, że jem 100% świeżego mięsa w naturalnych przyprawach; że nikt go nie odgotowywał, nie mielił 10 razy, nie odświeżał chemicznie i nie sfałszował jego terminu ważności. Szczególnie to ważne w żywieniu dzieci.
Ogrom chemii jaką pakuje się teraz do wszelkiego rodzaju żywności przeraża mnie. Nie chcę nawet myśleć jakie skutki wywoła to dla naszych organizmów i co okaże się za lat kilkanaście.
Oto przepis na musztardowy schab w ziołach - cudowną alternatywę kupnych "szynek" i "polędwic", co to koło szynki nawet nie leżały.


poniedziałek, 18 listopada 2013

Kolorowa pasta i basta. Na poniedziałkowy obiad antykryzysowy mini - roladki drobiowe na penne brokułowym :)

Dni lecą jak szalone. Szczególnie te weekendowe oczywiście. Znów mamy poniedziałek. Choć obecnie nie pracuję zawodowo to i tak nie lubię tego dnia. Trzeba otrząsnąć się po lenistwie i ogarnąć wszystko po kolei. A tymczasem szykuje się znów szary dzień, który zgaśnie ciemnością nim się zacznie na dobre. Oj nie lubię ja tej pory roku. Za mało światła dziennego jak dla mnie. A gdy za oknem szaro buro i ponuro - wiele łatwiej o smutki i niepokoje. Ewidentnie mi się na narzekanie zbiera, więc ukrócę ten temat i zakończę konkluzją, że w takie dni chociaż na talerzu warto bawić się kolorami. W ramach późno jesiennej terapii kolorami na obiad polecam wielobarwny makaron z mini roladkami z kurczaka.


sobota, 16 listopada 2013

Pojednawczy stek wołowy z rostbefu. Hitowy obiad na niedzielę. Mało pracy a efekt wielki

Dni temu kilka do naszego domu wkradła się podstępnie niezdrowa atmosfera. Parę głupich nieporozumień damsko - męskich pod rząd, zmęczenie pracą czy problemami zdrowotnymi i ciche dni gotowe. Ale z tego przepisu nie radzę korzystać. Jednego z owych cichych dni szanowny Małżonek nie raczył zjeść grillowanej piersi z kurczaka jaką nam przyrządziłam. Aby uniknąć kolejnych daremnych trudów kulinarnych następnego dnia wystosowałam do Niego oficjalne pismo (sms) aby wymyślił coś na obiad. Wrócił dumny z siebie z zakupami i "podstępnym" planem naprawczym. Kupił steki wołowe, warzywa na sałatkę - słowem składniki na obiad, który od dawna za nami chodził. Niestety stało się tak, że od słowa do słowa ... pokłóciliśmy się jeszcze zamiast pogodzić. Niedzielnego obiadu pojednawczego nie było.
Przełomowym dniem okazał się poniedziałek ;) A pyszne steki przypieczętowały zgodę między nami. Oto pomysł na fantastyczny obiad, który można wyczarować w godzinę przy małym nakładzie pracy.

piątek, 15 listopada 2013

Śmietanowo - malinowy tort z okazji drugich urodzin Maksia i trzeciej rocznicy naszego ślubu

Tak... minęły już dwa lata, jeden miesiąc i dwanaście dni odkąd nasz świat zmienił się na zawsze. Od tamtej pamiętnej niedzieli, drugiego października 2011 nigdy nie będziemy już sami dla siebie. Tak to się złożyło, że Syn raczył uświetnić swoją obecnością naszą pierwszą rocznicę ślubu pojawiając się na świecie. Właściwie to zadecydowali o tym lekarze, ale to już szczegół. Na najbliższe osiemnaście lat nasza rocznica zeszła na drugi plan. Potem może jakoś Syna stopniowo wypchniemy w świat i zaczniemy świętować bardziej romantycznie. Oby tak było. Oby życie i wychowanie Syncia romantyzmu nas nie pozbawiło.
Zostawię już te sentymenty i  przejdę do konkretów. W tym roku postanowiliśmy sami przygotować tort dla Maksia. Już na chrzciny mieliśmy takie plany, ale ponieważ sami organizowaliśmy chrzciny za dużo było innego pichcenia by jeszcze tym się zajmować.
W urodziny już nie odpuściliśmy. Tym bardziej, że Emilka i jej rodzice dwa miesiące wcześniej "nadziali się" na fatalny tort z cukierni (niby z tradycjami).
Tort jest naszym wspólnym dziełem. Ja przygotowałam "smaki", Mąż zajął się zadaniami precyzyjnymi jak krojenie biszkopta czy układanie warstw tortu. Oto inspiracja dla innych rodziców w naszym wykonaniu


czwartek, 14 listopada 2013

Biszkopt domowy jako doskonała baza do tortów i innych ciast z kremem, czyli wstęp do urodzinowego tortu Maksia

Znowu dopadło nas przeziębienie. Wszystkich po kolei. Najpierw pochorowałam się ja, potem Mąż. Wczoraj wieczorem "dołączył" do nas Syn. Nie będę się powtarzać co to dla nas oznacza bo odkąd prowadzę bloga kilka przeziębień Dwulatka już przeszliśmy. W każdym razie Ci co czytają wiedzą, że w mojej kuchni zawsze owocuje to jakimiś kulinarnymi oczywistościami lub nowościami ;). Tym razem zaczęło się od mojego przeziębienia, a jak to przy przeziębieniu - straciłam smak i tym samym chęć do gotowania. Uznałam więc, że to najwyższa pora i najlepsza okazja w końcu opisać tort urodzinowy jaki z Mężem zrobiliśmy dla Syna. Wspomnę tylko, że Syn miał urodziny drugiedo października  ;) ... czyli opóźnienie jest i to spore.
Jako, że tworzenie tortu składa się z dwóch głównych i równie ważnych etapów będą w tym temacie dwa posty. Pierwszy z nich poświęcam biszkoptowi - podstawie tortu. Upieczenie biszkoptu odgrywa podstawową jak nie najważniejszą rolę w procesie tworzenia tortu. Jeśli to nam się uda pozostaje tylko puścić wodze fantazji przy dekoracji  ;)
Ja nasz biszkopt tortowy przygotowałam z przepisu mojej Mamy. Wyszedł, a to był mój pierwszy biszkopt, więc ze spokojnym sumieniem polecam ten przepis ;)


niedziela, 10 listopada 2013

Tosty, tościaki z opiekacza - dobre na wszystko - smaczne śniadanie czy kolacja w mig

Kto go jeszcze nie ma niech koniecznie zakupi. A co? Opiekacz do kanapek. Nie jest to broń Boże reklama żadnego konkretnego produktu. Jest to po prostu pomysł na świetne śniadanie czy kolację. Ostatnio nasz Synek odkopał w szafce opiekacz i przypomniał nam o nim. Wypróbowaliśmy go zarówno na śniadanie i  kolację. W obu wersjach posiłek przedni. Tu przedstawiam wersję kolacyjną, a o śniadaniowej innym razem.


piątek, 8 listopada 2013

Drożdżowe cudaki z budyniem, czyli pyszny deser domowej produkcji

W jesiennym dogadzaniu sobie poszłam o krok dalej. Kilka dni po tym jak zrobiłam bułeczki z jabłkiem przyszła pora na moje ulubione drożdżówki - te z budyniem. To jest dopiero zastrzyk endorfin ... i kalorii przy okazji, ale skupmy się na tych pozytywnych stronach skoro późna jesień, a wraz z nią depresyjny nastrój czai się za rogiem - przynajmniej u mnie. No więc drożdżówki z budyniem są po prostu pyszne i chyba każdy o tym wie. A do tego są proste w wykonaniu o czym każdy może się przekonać tak jak ja ostatnio.

czwartek, 7 listopada 2013

Zawinięte schabowe z klasycznym nadzieniem, czyli znowu roladki

Ostatnio przygotowałam na obiad roladki, z którymi wiążą się wspomnienia z przed mniej więcej dwóch lat. Wspomnienia oswajania się z macierzyństwem, karmieniem piersią i dotkliwą dietą eliminacyjną. I choć roladki te nie są zbytnio dietetyczne to były jednym z rarytasów, na które czasem sobie pozwalałam dla poprawy humoru i "osłody" gotowanej diety indyczej. Na szczęście brzucho Syna bywało wyrozumiałe i roladki owe tolerowało w mleku ;) Minęły mniej więcej dwa lata, a zębaty Syncio już sam zajada się roladkami. Ech, jak ten czas leci. Dziecko rośnie, "dorośleje". A ja? Starzeję się? Nie..., to niemożliwe!
Skupię się lepiej na opisaniu roladek nim dojdę do jakichś straszliwie mylnych wniosków.


środa, 6 listopada 2013

Drożdżowe bułeczki z jabłkiem na jesienną chandrę

Nastały długie wieczory i szare dni. Jeśli do tego dołączy się problemy życia codziennego to obraz rysuje się niewesoło. Przynajmniej chwilami. Dlatego warto poprawiać sobie humor jak tylko się da. Czasem to ciuch, czasem kosmetyk czy lampka dobrego wina. A czasem po prostu coś słodkiego najlepiej zadziała. Ja tym razem postawiłam właśnie na coś słodkiego. Konkretnie domowe drożdżówki z jabłkiem. Zapewniam, że działają, ale najlepiej sprawdźcie sami .


wtorek, 5 listopada 2013

Kalafior zapiekany z serem i szpinakiem, czyli bomba witaminowa w smacznej, obiadowej formie

Pora na kalafiora. I to nie w tradycyjnym wydaniu, czyli gotowanego z bułką na maśle. A przynajmniej nie tylko. W zeszłym tygodniu zakupiłam dość pokaźnych rozmiarów kalafiora. Połowę zjedliśmy w formie tradycyjnej jako dodatek do pieczonego kurczaka. Trzeba było zagospodarować drugą połowę i pozostałe udko kurczaka. I tak powstał pomysł obiadowy na następny dzień. Postanowiłam przygotować prostą zapiekankę z wykorzystaniem składników pozostałych z poprzedniego obiadu, aby nie marnować jedzenia i nie nudzić się tymi samymi smakami


poniedziałek, 4 listopada 2013

Pulpety indycze w sosie serowo-warzywnym na kluskach śląskich XXL. To dopiero niezły klops ;)

Odkąd przyrządziłam kiedyś kluski marchewkowe Mąż nie może się otrząsnąć ;) Oznacza to, że od tamtej chwili stał się wielkim amatorem pyz, uznając nawet ich "lepszość" nad kluskami łyżką kładzionymi. Dla mnie to szok bo kluski łyżką kładzione towarzyszą nam odkąd się znamy ;) W związku z tymi zmianami w światopoglądzie kulinarnym, nie mogło zabraknąć pyz na naszym stole również w ten świąteczny weekend. To właśnie Mąż zainspirował mnie do przyrządzenia ich w rozmiarze XXL. Dla mnie bomba bo lepienie klusków nie należy do moich ulubionych zajęć, a im większe kluski tym mniej lepienia ;)

czwartek, 31 października 2013

Ananasowa babeczka chili w parze z z limonkową muffinką kokosową :) Na ostro czy na słodko - oto jest pytanie?

Kilka dni temu chodziły za mną dwa smaki: ostry i słodki. Żeby nie rozdrabniać się na przygotowywanie dwóch różnych dań spełniających te zachcianki postanowiłam oba smaki zakląć w formę babeczek. Trochę zabawy, małe zamieszanie aż w końcu jedno pieczenie i przekąska z deserem gotowe za jednym zamachem. Zamysł był prosty: ta sama podstawa do ciasta przyprawiona na dwa sposoby. A efekt tej działalności na dwa fronty? Sami oceńcie i wybierzcie, która wersja jest dla Was.


środa, 30 października 2013

Miał być pstrąg łososiowy, a będzie soczysty schab środkowy ... zgrillowany po miejsku. Tak czy siak pyszny obiad

Ech, szkoda gadać. Pstrąga nie będzie na moim blogu. Przynajmniej na razie. Dzięki Małżonkowi, który wykasował zdjęcia z telefonu nim raczył je zgrać. Sprawcy zamieszania osobiście wyłożyłam co o tym myślę i to musi mi wystarczyć zamiast sporządzenia smakowitego, rybnego wpisu. Zła jestem i zawiedziona, więc nie będę kontynuować wątku bo po co się wyzłośliwiać publicznie.
Przejdę po prostu do opisania innego dania, które w ostatnich dniach przygotowałam na obiad. Może nie tak fotogeniczne jak nieszczęsny pstrąg (wierzcie lub nie - zdjęcia były super... a jaki smak!) ale także bardzo smaczne było.


wtorek, 29 października 2013

Hybrydowe skrzydełka paprykowo - pomidorowe

Przeglądając mojego bloga można dojść do wniosku, że tydzień bez kurczaka jest tygodniem straconym. I w moim domu poniekąd tak jest. Zawsze przyjdzie dzień, że będzie trzeba na szybko przygotować obiad, a kurczak się do tego wyjątkowo dobrze nadaje. Tym razem padło na skrzydełka. A czemu hybrydowe? Jako, że miało być smacznie i dla całej rodzinki (czyli również dla Młodocianego, którego nie karmię ostrymi przyprawami) połączyłam dwa wcześniej sprawdzone przepisy: na paprykowe kurczę pieczone i ogniste skrzydełka. Wyszły z tego smaczne i łagodne skrzydełka paprykowo - pomidorowe:

poniedziałek, 28 października 2013

Delikatna ryżanka, czyli nieefektowna zupa efektywna na problemy żołądkowe

Jesień to piękna pora roku choć niestety obfitująca w różnego rodzaju choróbska. Nawet gdy pogoda dopisuje bakterie i wirusy fruwają w powietrzu szukając tylko kogo się czepić. W ostatnich dniach żniwo zbiera jakiś przebrzydły rota-wirus bliżej wszystkim znany jako grypa żołądkowa. Od tygodnia zmaga się z nim mój Syncio. Zaczęło się od małej gorączki, a potem to już tylko... Nie wchodząc w szczegóły na szczęście Synek łagodnie sprawę przechodzi. Ma apetyt, pije i nie wymiotuje, czyli ryzyko odwodnienia minimalne. Aby szybciej uporać się z tym dziadostwem kupiliśmy lekarstwa (węgiel w syropie i Lacidofil). Przede wszystkim jednak wprowadziłam Synkowi dietę totalnie lekkostrawną i bez-mleczną (no... prawie - bo bez wieczornego "mlesia" to nie da rady). Jej głównym składnikiem jest ryż. Na śniadanie i kolację jemy kleik ryżowy. Także danie obiadowe, o którym zamierzam tu wspomnieć składa się w większości z tego zboża o właściwościach kojących dla rozregulowanego żołądka. Ryżanka - zupa postrach dla bakterii, a przy okazji wszystkich dzieci ;) no prawie wszystkich bo mój Syn wcina aż mu się uszy trzęsą.


piątek, 25 października 2013

Makaronowe inspiracje, czyli cannelloni nadziewane kurczakiem zapieczone pod szpinakiem

Z okazji World Pasta Day także w mojej kuchni zagościł makaron. Tym razem w zupełnie nowej odsłonie. Aby z tej okazji menu było choć trochę świąteczne postanowiłam przygotować coś czego wcześniej nie robiłam - cannelloni. Żeby było jeszcze ciekawiej zdecydowałam się na wydanie odmienne od tego najbardziej znanego - tradycyjnego cannelloni w sosie pomidorowym. Odkąd w moje imieniny Mąż zabrał mnie na przepysznego łososia na szpinaku, chodziło to pyszne zielsko za mną. Pretekst gotowy. Mąż za szpinakiem nie przepada, ale zwabiony formą podania i soczystym mięskiem kurczaka przyswoił przy okazji i witaminy ;)

czwartek, 24 października 2013

Miejski substytut grillowania, czyli marynowana pierś z kurczaka z patelni grillowej

Uwielbiam dania z grilla. Najlepiej z takiego ogródkowego - spożywane na świeżym powietrzu. Są zdrowsze chociażby dzięki temu, że przyrządzane bez dodatkowego tłuszczu. I choć pogoda jeszcze dopisuje to niestety na co dzień nie mam możliwości grillować. Na szczęście tylko w plenerze. W domu dzięki patelni grillowej bardzo prosto mogę uzyskać aromatyczne mięsko prawie jak z rusztu. Tym razem padło na pierś z kurczaka. Dlaczego? Bo była sobota wieczór i najprościej mi było wyciągnąć ją z zamrażalnika :) Zapewniam jednak, że mimo pójścia na łatwiznę mięso wyszło pierwsza klasa.


środa, 23 października 2013

Zapomniana mini - szyneczka pieczona, czyli pyszna i zdrowa wędlina domowa bez chemii jako bonus do gulaszu wieprzowego

Jesień - pora porządków przed zimą, na ogrodzie i w domowych zakamarkach. A mi zebrało się na porządki blogowe. Trzeba dokończyć myśli, uzupełnić stare wpisy i napisać te nowe - obiecane (sobie przede wszystkim). Dziś postanowiłam napisać w końcu o bonusie do gulaszu wieprzowego, który robiłam jakiś czas temu. Bonus ten to nic innego jak pieczona szyneczka - doskonały dodatek do kanapek. Tak jak kiedyś pisałam wędliny, które są dostępne w sklepach to nic innego jak chemia. Każą sobie płacić ciężkie pieniądze za 60-70% mięsa (niekoniecznie pierwszej jakości i świeżości) i 40 % chemicznych ulepszająco - wypełniających odświeżaczy ;( Często jest tak, że sama nie wiem co kupić i dlatego gdy tylko mam pod ręką odpowiednie mięsko sama przygotowuję wędlinę. Tak się złożyło, że szynka na gulasz była dość pokaźna. Aby nie jeść gulaszu przez tydzień podzieliłam mięso na dwie części

wtorek, 22 października 2013

Część druga jesiennej dygresji - ciepłe barwy w obiektywie

... czyli wpis o wszystkim i o niczym. Postanowiłam dokończyć wpis z zeszłego tygodnia, a raczej uzupełnić go o pozytywne wątki. Tak się wtedy złożyło, że w sposób nieplanowany i emocjonalny jedna, ciężka myśl zdominowała moją wypowiedź. I wpis, który z założenia miał być optymistyczną refleksją w ciepłych barwach jesieni, stał się studium nad słabością i głupotą ludzkiego (czy może polskiego) gatunku.
Myślę, że to najlepsza okazja naprawić ten błąd skoro i tak nie mogę zdecydować się, które z ostatnio przygotowywanych dań opisać.

poniedziałek, 21 października 2013

Kolejna odsłona obiadowa drobiu pospolitego, czyli paprykowe kurczę pieczone

Pora na kurczaka  w kolejnej smacznej odsłonie. Choć kiedyś pisałam, że kurczak zawsze pozostanie tylko kurczakiem to muszę przyznać, że jego mięso ma jedną ogromną zaletę. Jest łatwe w przygotowaniu, nie wymaga wiele czasu, a przy tym doskonale komponuje się z bardzo różnorodnymi przyprawami i dodatkami. No i tak z jednej zalety zrobiło się kilka. Nie będę więc wspominać o jego wadach bo po cóż psuć ten pozytywny początek. A jak wiadomo dobry początek np. tygodnia - rzecz ważna ;)
Przejdę do szczegółów kolejnego przepisu obiadowego z kurczakiem w roli głównej.


piątek, 18 października 2013

Bigos imieninowy dla Męża według przepisu mojej Mamy.

Z okazji moich wczorajszych imienin postanowiłam opisać w końcu bigos, który przyrządziłam na imieninowe życzenie Męża. Było to już jakiś czas temu bo 29.09, ale w końcu się zebrałam by opisać moje starcie z kultowym, staropolskim daniem. Szczerze mówiąc do tej pory nie miałam wielkiej chęci zmierzyć się z z jego przygotowaniem. Może dlatego, że wydawało mi się niezwykle skomplikowane i wymagające magii. W pamięci mam jak przyrządza go moja Mama - zawsze w wielkim garze, zawsze przez kilka dni. Zawsze próbuje i ulepsza aż powstaje bigos idealny. Jak i po co mierzyć się z ideałem? W końcu znalazł się dobry powód. Zapytałam Męża co by chciał, żebym ugotowała mu z okazji imienin. Padło hasło: bigos.
Złapałam oczywiście za telefon. Skonsultowałam listę zakupów z Mamą i następnego dnia rano wybraliśmy się naszą trzyosobową rodzinką na targ. Listy oczywiście z domu nie wzięłam, więc "na czuja" zakupiliśmy co potrzeba, a Syncio przy okazji najadł się winogron skubiąc to tu, to tam ;). Po długich poszukiwaniach udało nam się zdobyć kiełbasę jałowcową, a sam jałowiec "ukradliśmy" Teściom. Na targu zapomnieliśmy, a w normalnych sklepach totalny brak tej przyprawy. Pozostało już tylko wziąć się do garów. Oto przepis na bigos wg mojej Mamy:

czwartek, 17 października 2013

Dressing musztardowo - cytrynowy do surówki z kapusty pekińskiej

Dziś do obiadu postanowiłam podać surówkę z kapusty pekińskiej. Sezon na to warzywo w pełni. Ostatnio w jakimś mądrym programie (zapewne z cyklu telewizji śniadaniowej, bo tylko te programy śledzę z jako taką uwagą, potem mam milion innych zajęć) słyszałam, że najlepiej korzystać właśnie ze świeżych produktów sezonowych, gdyż zawierają najwięcej wartości odżywczych. W sumie to logiczne i praktyczne - wiemy, że warzywo jest świeże, nie jechało nie wiadomo skąd i można je zakupić w rozsądnej cenie.
W każdym razie ja kapustę pekińską bardzo lubię, mój Mąż nie. A że Jego na obiedzie być nie miało to z czystym sumieniem zafundowałam sobie i Synciowi witaminowy smakołyk.

środa, 16 października 2013

Kaszanka na znak protestu, czyli chłopski obiad bez gotowania.

Jak pisałam w poprzednim wpisie Mąż pogardził moją kombinowaną zapiekanką . Dlatego następnego dnia zaplanowałam obiad przy którym nawet palcem nie kiwnę. Gdy wrócił z pracy i zapytał co na obiad odparłam ze stoickim spokojem - kaszanka w Twoim wykonaniu Skarbie. Pokiwał tylko głową ze zrozumieniem i udał się do kuchni ;) Oto pomysł dla wybitnie wrażliwych na doznania smakowe ;)


wtorek, 15 października 2013

Kontrowersyjna zapiekanka multiziemniaczana, czyli jednogarnkowy obiad wieloskładnikowy

Po spektakularnym sukcesie  zapiekanki ziemniaczanej, którą przyrządzałam ostatnio postanowiłam pójść o krok dalej i wzbogacić moją recepturę o kilka dodatkowych składników. Wszystko to by danie stało się bardziej pożywne i wartościowe i zadowoliło podniebienia domowników. Efekt tych prób wzbudził wiele emocji w mojej kuchni i nie tylko ;) Przeczytajcie do końca by sprawdzić dlaczego.


poniedziałek, 14 października 2013

Na początek tygodnia jesienna dygresja po mojemu - część I

Nadszedł czas refleksji. Jesień to taka właśnie pora, kiedy nachodzi mnie na przemyślenia. Na razie na szczęście dni są słoneczne (tfu, tfu - aby nie przechwalić) i można jeszcze korzystać z uroków spędzania czasu na świeżym powietrzu. Liście przybrały piękne barwy, co zachęca (przynajmniej mnie) do spacerowania po lesie.
Uwielbiam zbierać grzyby. Teraz zrobiło się na nie trochę za sucho, ale jako, że pora grzybowa teoretycznie trwa to pretekst do leśnych wędrówek jest. Niestety nie zawsze jest czas, siły i środki do dalekich wypraw. W tym roku musimy się więc zadowolić lasami w naszej okolicy. Są takie dwa: jeden blisko nas, w Nadarzynie. Drugi nieopodal domu mojej Mamy (znanym z wcześniejszych wpisów jako RODOS) w Wołominie. Zdecydowanie ładniejszy, a przede wszystkim czystszy jest las w pobliżu maminego domu. Uwielbiam tam chodzić. Jest dość rozległy, różnorodny, a do tego skrywa w sobie kilka tajemnic. Znajduje się tam na przykład opuszczona, niedokończona posiadłość. Jak wieść gminna głosi należy ona do pana G. znanego w kraju z wyrobu ciastek i zamiłowania do hotelarstwa.
W ostatnią sobotę zwiedziliśmy razem z Mamą i naszą bandą te prawie- ruiny. Grzybów nie było, więc jakoś trzeba było inaczej zagospodarować czas w lesie ;) Do tej pory nie mogę uwierzyć, że można tak imponującą posiadłość doprowadzić do stanu ruiny. Nie rozumiem. Podobno pan G., po pożarze, który zniszczył jedno ze skrzydeł dworku próbował sprzedać posiadłość. Gdy to się nie udało pozostawił ją na pastwę czasu, lasu i niewyżytej młodzieży. To co zostało obejrzeliśmy sobie dokładnie i żal nam tyłki (za przeproszeniem) ścisnął, że nie mamy środków by to wykupić i zagospodarować jak się należy. Na terenie kompleksu o ogromnej powierzchni znajduje się dwuskrzydłowy, piętrowy dworek z wielkimi przestrzeniami, drewnianymi oknami, a raczej ramami bo szyby wytłuczono, staw, garaż o powierzchni większej niż nie jeden dom mieszkalny i kawał pięknego lasu. Do całości prowadzi droga z na w pół rozkradzionej kostki brukowej. Obraz nędzy i rozpaczy. Podczas gdy tyle ludzi nie ma gdzie mieszkać wielka posiadłość niszczeje od lat. Tyle pieniędzy poszło na marne. Gdzie jest sens pytam?? Skoro nie udało się sprzedać - nie można było przekazać terenu jakiejś rzetelnej fundacji na rzecz potrzebujących? Lepiej niech las i czas pochłonie niż komuś pomóc? Nawet w lesie napotkać można wyraz ludzkiej głupoty, próżności, pychy, zarozumialstwa, egoizmu i bezduszności. Absurd totalny. Szkoda, że nie mieliśmy przy sobie aparatu. Umieściłabym kilka fotek, żebyście zobaczyli o czym piszę. Jeśli nadarzy się jeszcze okazja - nadrobię to z pewnością.
W zamyśle dygresja miała mieć bardziej pozytywny wydźwięk i więcej wątków radosnych, ale emocje wzięły górę ;) Na tym zakończę na razie by się zbytnio nie nakręcać, a w niedługim czasie pozwolę sobie dokończyć dygresję jesienną. Mam nadzieję, że w bardziej optymistycznym i jesiennym duchu.

P.S. Gdy emocje trochę opadły zaczęłam szperać w sieci. Nie udało mi się jednak znaleźć nic na temat tego
       domu. Nie wiem więc do kogo tak naprawdę należy i niestety nadal nie wiem czemu tak niszczeje.
       Aż dziwne, nawet zdjęć żadnych. Czy to naprawdę nikogo nie obchodzi?
      Jak znajdę czas pogłębię poszukiwania z pewnością.

piątek, 11 października 2013

Żeberka pieczone w coli a'la barbecue + rumiane ziemniaczki i surówka z pekińskiej. Idealny obiad na weekend

Cóż. Nic dodać, nic ująć. Nawet nie wiem jak mam lepiej zapowiedzieć przepis na danie, które przygotowałam w zeszły weekend. Po prostu idealny pomysł na niedzielny obiad. Jego przygotowanie chodziło mi po głowie od momentu, kiedy jedna z firm wprowadziła na rynek gotowca w proszku i bardzo mocno go reklamowała, czyli już bardzo, bardzo długo. Zastanawiałam się wtedy jak może smakować mięso przyrządzone w słodkim, kultowym, gazowanym napoju. I wiedziałam, że kiedy w końcu przyjdzie dzień kiedy zdecyduję się je wykonać to na pewno nie będzie opcja z torebki. W zeszły weekend w końcu nadszedł dzień zmierzenia się z pomysłem.

czwartek, 10 października 2013

Malinowe ciasto owocowe z mleczną czekoladą. Bez tłuszczu i cukru (prawie)

Kolejny pomysł na proste ciasto. Tym razem postawiłam sobie za cel - by miało jak najmniej tłuszczu i cukru. Deser fajna rzecz, ale cóż tu dużo ukrywać - jesień jest i gdzieś się musi odłożyć to co zjemy. Obecnie na szczęście pogoda dopisuje, więc jest szansa by spalić zbędne kalorie, ale gdy przyjdą szare deszczowe dni, to ochota na słodkie urośnie, a z nią nasze uziemione w domu pupy. Taka motywacja przyświecała mi przy produkcji tego ciasta - żeby zjeść coś słodkiego, a zbytnio się przy tym nie utuczyć. Oto efekt:


środa, 9 października 2013

Surówka z kapusty pekińskiej w dwóch wariantach. Prosty, szybki i przepyszny dodatek do obiadu

Choć jestem zdeklarowanym mięsożercą to muszę przyznać, że nie samym mięsem człowiek żyje, a przynajmniej tak być nie powinno. Warto by w każdym posiłku znalazły się warzywa surowe bądź gotowane - jako doskonale źródło witamin i minerałów potrzebnych do prawidłowego funkcjonowania całego organizmu (w tym również układu trawiennego). Dlatego staram się by każdy posiłek (szczególnie obiadowy) miał swą "zieloną stronę". Oto prosty sposób na surówkę, która pasuje prawie do każdego dania obiadowego.

wtorek, 8 października 2013

Hawajska (for) Margherita, kebab-gyros i wiejska przyjemność, czyli kolejne święto pizzy pod naszym dachem ;)

W ten weekend po raz kolejny daliśmy się ponieść włoskim smakom. Tak to już jest, że co jakiś czas pada między nami hasło pizza i wtedy wiadomo, że szykuje się mega - pyszne obżarstwo (niestety innymi słowami nie da się tego określić). Tym razem poszliśmy na całość jeśli chodzi o rozmiary produkcji - trzy duże blachy poszły w ruch. A skoro tak, to zażyczyłam sobie swoją pizzę - jedną z ulubionych czyli margheritę z szynką i ananasem. Wyszła przepysznie. Szkoda, że w słowach się nie da wyrazić smaku i zapachu tego co nam udało się stworzyć.

poniedziałek, 7 października 2013

Pierś z kurczaka a'la befsztyk

Tym razem postanowiłam przedstawić pomysł na alternatywę dla piersi z kurczaka a'la schabowy. Kolejny prosty i szybki sposób na obiad przechwycony od mojej Mamy. Przyrządzała nam go wtedy kiedy pierś w tradycyjnej panierce zbytnio nam powszedniała, a może wtedy kiedy nie chciało jej się obtaczać kotletów? Sama nie wiem - ja przygotowuje drobiowe befsztyki właśnie z tych powodów. Nie robię ich często i może dlatego stanowią fajną odmianę i zawsze mi smakują.


niedziela, 6 października 2013

Bułeczki pszenno - pełnoziarniste z papryką - sposób na niedzielny kryzys chlebowy i pyszne domowe kanapki

Czasem nam się zdarza źle dopasować ilość zakupionego w sobotę pieczywa do naszych apetytów. Mówiąc po ludzku - w niedzielę po południu zostajemy z pustym chlebakiem. Jeśli jesteśmy w domu lub w pobliżu sklepu to żaden problem. Kupuje się świeżutkie kajzerki i po sprawie. Czasem jednak jesteśmy w głębokim plenerze (czytaj grzyby, ryby czy tam plażowanie nad rzeką w sezonie) i do sklepu z pieczywem nam totalnie nie po drodze. Tak było w zeszłą niedzielę. Długo nam się zeszło na spacerowaniu po lesie. Goście na mężowo - imieninowe ciasto zaproszeni więc pędziliśmy z powrotem, żeby chociaż ogarnąć bałagan i obiad dziecku dać. Obiad zjedzony, goście ciastem posileni. Pozostaje pytanie co zjeść na kolację i poniedziałkowe śniadanie. Wzięłam sprawy w swoje ręce i upiekłam swoje pierwsze bułeczki kanapkowe na drożdżach. Dobre wyszły. Oto przepis na cztery testowe sztuki, które przygotowałam:


piątek, 4 października 2013

Wieloowocowe ciasto muffinkowe - niekłopotliwe i ekspresowe

Stwierdziłam, że dopóki nie zakupię sobie porządnych, silikonowych foremek nie będę się silić na muffinki w czystej postaci, bo i tak nie trzymają odpowiedniej formy. Natomiast ciasto, z których powstają jest tak pyszne i łatwe w obsłudze, że nie zamierzam z niego rezygnować nawet na ten czas. Wystarczy mała foremka (jak ja to mówię pasztetowa), trochę ulubionych składników do wymieszania, czterdzieści minut i deser gotowy. Wadą ciasta jest to, że znika jeszcze szybciej niż powstaje. Sprawdźcie sami:

czwartek, 3 października 2013

Udka a'la żabie, czyli kurczak po francusku ;)

Dziś przedstawiam drobiowe udka w kolejnej prostej ale smacznej odsłonie. Lubię delikatne mięso kurczaka - oczywiście jeśli tylko zbyt mocno nie zastanawiam się jak owo mięso zostało wyhodowane :) W każdym razie ostatnio wymyśliłam bardzo prosty a zarazem smakowity sposób na przyrządzenie kurzych nóg. Mianowicie tym razem postanowiłam do jego przyprawienia wykorzystać smaki Francji, czyli musztardę francuską i zioła prowansalskie. Zapewniam, że efekt jest pyszny.


środa, 2 października 2013

Potrawka z kurczaka (indyka) de luxe

Potrawka z kurczaka kojarzy mi się z dzieciństwem. Zawsze gdy byłyśmy z Siostrą chore lub któraś z nas miała problemy żołądkowe Mama gotowała potrawkę. Wiele lat później, a konkretnie dwa lata temu potrawka z kurczaka lub indyka stała się moim głównym pożywieniem na kilka miesięcy. A to za sprawą przygody z macierzyństwem i karmieniem piersią, a przede wszystkim mojego małego Spina ze skłonnością do alergii. Oj bywało ciężko. A potrawka z kurczaka na tyle mocno mi się przejadła, że po raz pierwszy od tamtego czasu przyrządziłam ją dopiero kilka dni temu. I tylko dlatego się na to zdecydowałam, że dzień wcześniej na obiad było smażone mięso, więc uznałam, że trzeba coś zdrowszego upichcić. Żeby nie wracać do traumatycznych wspomnień "diety eliminacyjnej", która w moim przypadku skończyła się na wyeliminowaniu prawie wszystkiego (oprócz gotowanego mięsa, marchewki, buraków i ziemniaków) - tym razem potrawkę przyrządziłam zupełnie inaczej.


wtorek, 1 października 2013

Kluski śląskie w kolorze dla estety i niejadka

Zawsze lubiłam kluski śląskie, szczególnie w wykonaniu mojej Mamy. Nigdy ich jednak nie robiłam, bo uważam, że niektóre dania smakują najlepiej w wykonaniu doświadczonych gospodyń, szczególnie tych bliskich naszemu sercu. Uwielbiam je w wykonaniu mojej Mamy. Ostatnio wpadł mi jednak w oko przepis, który skłonił mnie do samodzielnego przygotowania pyz (bo tak się je w moim domu rodzinnym nazywa). 
Sami oceńcie czy warto:


poniedziałek, 30 września 2013

Indyk w pomidorach pieczony na marchwi

Tyle się słyszy o faszerowaniu kurczaków antybiotykami i inną chemią by przyśpieszyć ich wzrost. Szczerze mówiąc to nie należałoby jeść drobiu - chyba, że z chowu własnego bądź totalnie zaufanego, ekologicznego  źródła sprzedaży. Tym bardziej, że mięso z tuczonego w tak niezdrowy sposób ptactwa bardziej szkodzi niż odżywia. Aż mi się nie chce o tym myśleć... Dlatego jeśli chodzi o żywienie mojego Synka - często zamiast kurczaka wybieram mięso indycze. Jest zdrowe, lekkostrawne i nie alergizuje. Ponadto indyk z natury jest ptaszyskiem pokaźnych rozmiarów, więc szprycowanie go chemią jest zbędne ;)
Przedstawiam pomysł na skrzydło indycze w banalnie prostym a smacznym wydaniu. Dzięki pomidorowej nucie mój Syn je uwielbia. Do przyrządzenia indyka w ten sposób skłonił mnie wcześniejszy eksperyment z kurczakiem, którego to efekt był pyszny