Na koniec wspomnień z chrzcin Maksymiliana postanowiłam zamieścić skromną galerię zdjęć, które powstały przy produkcji i serwowaniu dań przygotowanych dla gości naszego Spin-Dżitsu. Znalazły się w niej główne aspekty kulinarne tamtego dnia. Potrawy, które przygotowałam na pewno jeszcze nie raz pojawią się na naszym stole.
|
...gotowe do nocnego leżakowania |
|
...krótko obsmażone na patelni |
|
...i stosik gotowy |
|
Udziec pieczony produkcji mojej kochanej Mamy |
|
Egzorcyzmy zakończone - Gości trzeba nakarmić, czyli ja w akcji |
|
Gotowe do podania |
|
Polędwiczki wśród Gości |
|
Czosnkowe grzanki do kremu z pomidorów |
|
Udziec pieczony ( zdołałam uchwycić tylko dwa kawałki bo tak szybko się rozszedł ;) w towarzystwie zieleniny i sosu jabłkowo - borówkowego |
|
A na słodki finał - lekki tort owocowy... |
|
...i truskawkowe tiramisu Teściowej |
Nie udało mi się sfotografować przystawek, ani wszystkich słodkości, ale w końcu nie to wtedy było najważniejsze. W każdym razie było smacznie, rodzinnie i zawsze będę bardzo ciepło wspominać ten dzień. Szkoda, że Maksio jest taki mały i nic nie będzie pamiętał. Na szczęście ma nas - wszystko mu opowiemy i pokażemy na zdjęciach.
Tak... to by było na tyle w tej kwestii. Aby nikomu się "nie przejadło" wątek chrzcin uważam za zakończony. Z czystym sumieniem mogę przejść do swojej codziennej działalności kulinarnej. Mąż już ozdrowiał, więc i ugotować coś smacznego będzie dla kogo ;)
To musiały być "przepyszne chrzciny". Gratuluję synka :)
OdpowiedzUsuńAle jadło :) mięsiwo mnie szczególnie zainteresowało bo ja z tych mięsożernych jestem :)
OdpowiedzUsuń