czwartek, 28 kwietnia 2016

Soczysty indyk - jak z grilla. Przepis obiadowy na brzydką majówkę

Ostatnio znowu nie było kiedy pisać. Za sprawą chrzcin Adasia i Wojtusia nie miałam nawet kiedy opisać kulinarnych osiągnięć z wcześniejszego weekendu spędzonego u Mamy. Na szczęście wykroiłam właśnie chwilkę, żeby choć trochę nadrobić zaległości. Wszystko będzie po kolei. Najpierw przepisy wdrożone w życie podczas wspólnego pobytu weekendowego u Mamy, a potem krótka relacja z wypędzania diabła u dzieci Mateuszowych.
Ponieważ majówka za pasem, a prognozy pogodowe nie są jakoś bardzo optymistyczne - na pierwszy ogień pójdzie pomysł na aromatycznego indyka, który smakuje jak z grilla.



Składniki:
  • filet z indyka (ilość w zależności od potrzeb)
  • łyżka lub 2 oliwy
  • łyżka przyprawy grillowej klasycznej
  • 1/2 łyżki ulubionych ziół (u nas mieszanka śródziemnomorska)
Przygotowanie:
Filet kroimy na kotlety grubości ok 1 cm. Przygotowujemy marynatę mieszając zioła z oliwą (można
wzbogacić marynatę odrobiną miodu). Smarujemy nasze kotlety (nietłuczone) powstałą papką. Zamarynowane przez noc mięsko układamy w naczyniu żaroodpornym. Wylewamy resztę  marynaty. Zapiekamy pod przykryciem w 170 stopniach przez około 40 minut. Podczas pieczenia przekręcamy mięsko i polewamy wypieczonym sosem by nie było suche.
Pomysł powstał spontanicznie. Początkowo mięso miało być grillowane na patelni. Ale dla tylu osób ... to tyle roboty :) Zaradna Siostra wymyśliła naczynie żaroodporne, co okazało się strzałem w 10. Mięso wyszło soczyste (i to wybitnie jak na indyka) i aromatyczne. Panowie stwierdzili, że normalnie jak z grilla. Mięso podałyśmy z tradycyjnymi dodatkami (ziemniaki, buraczki), ale fantastycznie pasowało by to do zieleniny, gotowanych warzyw czy opiekanych ziemniaczków. Słowem do wszystkiego ;) I Tak niewielkim nakładem sił powstał fantastyczny obiad, a przy tym pomysł na filet z indyka wart powtórzenia. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy konstruktywny komentarz mile widziany