Jesień to piękna pora roku choć niestety obfitująca w różnego rodzaju choróbska. Nawet gdy pogoda dopisuje bakterie i wirusy fruwają w powietrzu szukając tylko kogo się czepić. W ostatnich dniach żniwo zbiera jakiś przebrzydły rota-wirus bliżej wszystkim znany jako grypa żołądkowa. Od tygodnia zmaga się z nim mój Syncio. Zaczęło się od małej gorączki, a potem to już tylko... Nie wchodząc w szczegóły na szczęście Synek łagodnie sprawę przechodzi. Ma apetyt, pije i nie wymiotuje, czyli ryzyko odwodnienia minimalne. Aby szybciej uporać się z tym dziadostwem kupiliśmy lekarstwa (węgiel w syropie i Lacidofil). Przede wszystkim jednak wprowadziłam Synkowi dietę totalnie lekkostrawną i bez-mleczną (no... prawie - bo bez wieczornego "mlesia" to nie da rady). Jej głównym składnikiem jest ryż. Na śniadanie i kolację jemy
kleik ryżowy. Także danie obiadowe, o którym zamierzam tu wspomnieć składa się w większości z tego zboża o
właściwościach kojących dla rozregulowanego żołądka. Ryżanka - zupa postrach dla bakterii, a przy okazji wszystkich dzieci ;) no prawie wszystkich bo mój Syn wcina aż mu się uszy trzęsą.
Składniki (na 2-3 posiłki dla dziecka):
- 100 gram ryżu białego (lub zawartość jednej torebki)
- 2 skrzydełka z kurczaka
- 200-300 ml wody
- 1 nieduża marchew
- szczypta soli
Przygotowanie:
Umyte skrzydełka wrzucamy do zimnej wody i zagotowujemy na średnim gazie. Zanim woda się zagotuje zbieramy szumowinę. Solimy lekko bulion. Po ok. 15 minutach dorzucamy ryż, a po następnych 10-ciu startą marchew. Często mieszamy by ryż nie przystawał do dna garnka. Wyłączamy kiedy ryż jest prawie miękki. Zostawiamy pod przykryciem. W ten sposób ryż dochodzi - staje się miękki ale nie rozgotowany. W razie potrzeby dolewamy wody, aby zupa nie była zbyt gęsta.
A na deserek ... wafle ryżowe albo banan ;) I tak od kilku dni. Gdy Babcia Hania usłyszała ten jadłospis stwierdziła krótko: "biedne dziecko". Syncio jednak nie grymasi i nie wybrzydza tylko zajada się ryżowymi przysmakami jak najbardziej urozmaiconym menu. A lekkostrawna dieta i lekarstwa powoli przynoszą efekty.
Pysznie to wygląda :). Jelitówka to najgorsze, co może być. Kilka dni wyciętych z życiorysu, ale z takimi zupkami to co innego :).
OdpowiedzUsuńA ile tej wody? Litr, dwa, a może wiadro?
OdpowiedzUsuńMiło by było gdyby Czytelnik dokładniej zapoznał się z wpisem zanim dokona zaczepliwego komentarza ;) Pozdrawiam
UsuńSzukałam tego przepisu! Super dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńSuper,bede tak robiła wlasnie mam jelitowke w domu i dwoje dzieci kazde inaczej to znosi i jest źle.Boje sie o maluszka ma 2 latka ale jakos sobie radzimy.Wlasnie gotuje sie ryżowa zupka.Dzieki i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNam się to rzadko przytrafia, ale właśnie jesteśmy po sylwestrowej przygodzie z tym wirusem. Było ciężko, ale na szczęście krótko to trwało ;) Teraz niestety nadrabiamy zaległości w jedzeniu ;) Pozdrawiam
UsuńSolidnie napisane. Pozdrawiam i liczę na więcej ciekawych artykułów.
OdpowiedzUsuń