Czy okażą się to Wasze smaki? Oto przepis do sprawdzenia:
Składniki:
- ok 1,5 kg szynki bądź łopatki
- 3 łyżki musztardy Dijon
- 2 łyżki oliwy
- 1-2 ząbki czosnku
- 1 spora cebula
- sól, pieprz
- przyprawa do mięsa wieprzowego (może być też grillowa)
- chili w płatkach - szczypta
- odrobina soku z cytryny
- ok 1/2 szklanki keczupu
- ok. 1/2 szklanki coli
- ok 1 szklanki wody
Przygotowanie:
Opłukane i pozbawione błon i dużych kawałków tłuszczu mięso kroimy na plastry grubości ok 1,5-2 cm. Solimy i pieprzymy. Odstawiamy na bok, żeby sól "weszła", a w tym czasie przygotowujemy marynatę z musztardy. Mieszamy musztardę z oliwą i wcieramy do niej czosnek na drobnej tarce. Wkrapiamy odrobinę soku z cytryny.
Tak przygotowaną marynatą nacieramy każdy kawałek mięsa. Na wierzch oprószamy przyprawą do mięsa wieprzowego i płatkami chili (ilość w zależności od upodobań). Mięso marynuje się całą noc.
Teraz pozostaje je tylko obtoczyć lekko w mące i obsmażyć z każdej strony na lekko rumiano. Na tym samym tłuszczu szklimy cebulę pokrojoną w grubą kostkę.
Wszystko przekładamy do rękawa do pieczenia. Ja zawiązuję z jednej strony, a następnie mieszam keczup z ciepłą wodą (podgrzewam ja na patelni od mięsa). Zalewam zawartość rękawa. Dolewam colę. Pół szklanki w zupełności wystarczy. Zakręcam naszego "cukierka" i układam na płaskiej przykrywce naczynia żaroodpornego. Tym razem szynka była tak piękna, że niewiele odeszło i mięsa wyszło tyle, że zamiast przykrywy musiałam użyć blachy do pizzy 💪
Mięso pieczemy w piekarniku nagrzanym do 180 stopni (góra-dół-termoobieg) około 1 godz 20 minut. Po tym czasie rozcinamy worek i przekładamy do naczynia żaroodpornego. Mięso powinno jeszcze ze 30-40 minut dochodzić w działającym piekarniku, pod przykryciem. Podajemy z ulubionymi dodatkami i surówką (mizeria, fasolka szparagowa, sałatka z kapusty pekińskiej itp). Komponuje się naprawdę z wieloma dodatkami. U mnie dużą rolę odgrywa sos, który Maks uwielbia (ma to po Mamusi😀) . Zawsze są dwie dokładki ... i mięska i sosu, więc musi być go naprawdę duużo. Proporcje podane są szacunkowe. Ja robię to na oko. Jak widzę, że sosu jest w rękawie mało to zwiększam ilości składników. Mam świadomość, że ani to zdrowe, ani dietetyczne, ale też wiem, że jak zrobię to danie to ile by go nie było - pójdzie w 2-3 dni. Jest to też wygodna opcja kiedy na obiad pojawią się goście. Wiadomo, że taką porcją naje się całkiem niezły skład.
Jest to nasze kultowe danie obiadowe. Do jego przygotowania można wykorzystać zarówno karkówkę i szynkę jak i łopatkę. Ja przeważnie wybieram łopatkę gdyż jest bardziej soczysta niż szynka, a dużo mniej tłusta niż karkówka. Ciekawe czy i Wam przypadnie do gustu ta propozycja...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy konstruktywny komentarz mile widziany