Witam... się i Was. Znowu długo mnie tu nie było. Czas mija nieubłaganie, a przepisy czekają i ochodzą w zapomnienie. Tak to jest że coraz ciężej wygospodarować ten czas na celebrację gotowania. Tygodnie mijają jeden za drugim. A weekendy... niczym pstryknięcie palcem. Wiem, że nie jestem na bieżąco z dopieszczaniem tego swoistego pamiętnika mojej kuchni, ale tak widać musi być narazie. Wpadam, zostawiam inspirację do zrobienia domowego sushi i wypadam znowu w niebyt życia rzeczywistego.