- 4 plastry schabu środkowego
- 1/2 marchewki
- 3 suszone pomidory
- 1/2 cebuli czerwonej
- plaster żółtego sera (opcjonalnie)
- 4-5 wiórków masła
- sól, pieprz
Schab rozbijamy na bardzo cienkie kotlety.
U mnie po rozklepaniu wyszły ogromne - dlatego
tytułowe roladki są mega. Solimy i pieprzymy. Roladki na zrobienie czekały w lodówce do dnia następnego wraz z całą stertą kotletów ;). Roladki powstały z myślą o Teściowej - obecnie dochodzącej do siebie po zabiegu chirurgicznym. Zalecenie: dieta lekkostrawna. Ale przecież z okazji urodzin wstyd robić ryżankę. Pieczone roladki wydały mi się dobrym rozwiązaniem, choć i tak trochę się bałam czy to już czas na takie potrawy. Pozostało wybrać jeszcze nadzienie odpowiednie dla brzucha "po cięciu". Padło na marchewkę, suszone pomidory, które Teściowa lubi, masło i odrobinę cebuli, bez której roladek sobie nie wyobrażam.
Przygotowane do nadzienia produkty wystarczy ułożyć na mięsku, a potem ścisło zawinąć i dla pewności zabezpieczyć wykałaczkami przed rozpadnięciem. Roladki po podlaniu wodą piekły się w rękawie foliowym przez ok 1 h 15 minut. Potem były przełożone na i podgrzewane już na miejscu w naczyniu żaroodpornym pod przykryciem.
Dla Teścia i nas zrobiłam klasyczne schabowe. Oczywiście miał być schab karkowy ale kupił się środkowy ;) Jako, że Teść nie lubi suchych mięs trzeba było dosztukować sosik, który by pasował do kotletów. Choć M. od początku doradzał mi
mój sprawdzony czosnkowy, to ja chciałam być mądrzejsza i zrobiłam słodko - kwaśny. Niestety coś nie wyszło i szczerze mówiąc był obrzydliwy. Zapasy domowe uratowały sytuację i powstał na szybko wspomniany sos czosnkowy.
Takie to były perypetie obiadowe w zeszły weekend. Na szczęście wszystko się udało i chyba wszystkim smakowało. Maksiowi na pewno bo aż się przejadł, co u niego wydawałoby się nie możliwe.
Wszystkim, których wymieniłam na początku wpisu (mam nadzieję, ze nikogo nie przeoczyłam;) - życzę raz jeszcze wszystkiego najlepszego. Mam nadzieję, że naprawdę smakowało i polecam się na przyszłość.
Oryginalne zdjęcia odzyskane - tj. powstały nowe przy ponawianiu receptury - tym razem dla moich chłopaków ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy konstruktywny komentarz mile widziany