Wyszłam z Dzieckiem na popołudniowy spacer co Mąż wykorzystał i zaczął "molestować" mnie o przekąski do filmu. Ostatnio szkoda mi pieniędzy na przesiąknięte chemią (choć niestety smaczne) chipsy i inne chrupki, więc się nie dałam namówić na zakup. Zaczęłam za to myśleć, co za przekąski domowe mogę przygotować. Wymyśliłam mini pierożki z pełnoziarnistego ciasta na pizzę. Tyle, że pierożki wyszły bardziej MEGA niż mini i z przekąski awansowały na wieczorne danie główne. Żadne z nas nie narzekało jednak z tego powodu ;)
Składniki (na 3 pierogi w tym jeden wypasiony):
- ciasto:
- 150 gram mąki pszennej
- 150 gram mąki pełnoziarnistej Trzy ziarna
- 5 gram drożdży w proszku
- 1 łyżka oleju
- płaska łyżeczka soli
- szczypta ziół prowansalskich i pieprzu
- letnia woda do wyrobienia
Do przygotowania nadzienia użyliśmy wszelkich nadających się produktów znalezionych w lodówce oprócz tytułowego wina, które woleliśmy wypić ;)
- 20 dag sera żółtego
- 1 pieczarka
- 1/2 żółtej papryki
- 1 niewielka cebula
- kawałek szynki wiejskiej (ok 10 -15 dag)
- 3-4 suszone pomidory
Przygotowanie ciasta:
Do mąki wymieszanej z solą, przyprawami i drożdżami wlewam 1 łyżkę oleju. Zaczynam mieszać wlewając po troszku wodę jednocześnie. Wodę należy lać bardzo powoli i stopniowo bo w trakcie wyrabiania może się okazać, że ciasto się lepi i mąki trzeba dodać. Zagniecione ciasto odstawiamy przykryte ściereczką na ok. 30 minut w ciepłe miejsce do wyrośnięcia. W tym czasie przygotowujemy farsz oraz sosy do pizzy. Aby się nie powtarzać zbytnio odsyłam po szczegóły do poprzedniego pizzowego wpisu.
Przygotowanie farszu:
Co się dało Mąż starł na grubej tarce (ser, pieczarkę, wędlinę). Resztę skłaników posiekaliśmy drobniutko. Wszystko wymieszaliśmy i gotowe.
Lepienie pierożków ;)
Mi przypadło zadanie podzielić ciasto na trzy średnio-równe części. Rozwałkować każdą z nich i posmarować sosem pomidorowym, a następnie usypać na środku górkę nadzienia, by na koniec zlepić zgrabne pierogi.
Pierogi piekliśmy naszą standardową metodą pizzową - w piekarniku rozgrzanym do 215 stopni. 8-9 minut na dolnym ruszcie i kolejne 5 na środkowym.
Efekt fantastyczny. Spontaniczna kolacja przepyszna, syta i mimo wszystko dość zdrowa. Szkoda tylko, że tym razem zdjęcia tego nie oddadzą. Wykonane zostały aparatem w moim telefonie (bez lampy). Nasz aparat pożyczyła Emilka na swoją imprezkę.
Wszystkiego najlepszego z okazji pierwszych urodzin droga Mącilko.
A pizzę zaklętą w pieroga jeszcze nie raz przyrządzę i udokumentuję jak należy.
czyli wspólnie razem z mężem przygotowujecie posiłki - super. Jadłem ostatnio podobny pieróg będąc w Częstochowie. Farsz takie jak na pierogi - kapusta z grzybami. Ekstra sprawa bo jednym na cały talerz najadłem się do syta :)
OdpowiedzUsuńtaki pieróg to bardzo fajna sprawa. Prosto, szybko i smacznie ;)
OdpowiedzUsuńzapowiada się smacznie :D chyba takie wypróbuję :D
OdpowiedzUsuńŚwietnie wygląda. Farsz do różnych rzeczy też często robię z tego, co jest pod ręką.
OdpowiedzUsuńSuper przekąska :) Zapraszam do udziału w konkursie - http://myszkagotuje.blogspot.com/2013/09/imprezowy-konkurs.html
OdpowiedzUsuńAż ślinka cieknie. :O
OdpowiedzUsuń