sobota, 10 października 2020

Piaskowiec modrzak, muchomor czerwony i piękna droga do Czarnej, czyli grzybo-niebranie w jesiennym słońcu

Naszło mnie ostatnio na pisaninę - również niekulinarną. Może dlatego, żeby utrwalić pewne chwile, które są dla mnie ważne...? Pełnej psychoanalizy osoby własnej nie będę przeprowadzać. Przynajmniej nie na łamach bloga - więc wszyscy możemy z ulgą odetchnąć. 😅 Po prostu wrzucam kilka kadrów z ostatniego spaceru po lesie - z moją kochaną Mamuchną oczywiście .


Spacer ten to pewnego rodzaju przekraczanie barier...walka z samym sobą i spełnianie marzenia.


Podczas chemii priorytety się zmieniają. Zarówno dla pacjenta jak i jego najbliższych. Każda chwila razem jest ważna. Każda mała przyjemność. Każda mała wygrana walka ze słabością ciała i bólem. Każda zrobiona rzecz, która nie jest związana z chorobą. Mama uwielbia grzybów zbieranie. W ostatni weekend pogoda dopisała i miałyśmy możliwość wybrania się na mamowo - córkowy spacer. Szkoda, że grzyby nie dopisały bo sukces byłby pełny. Mimo marnych zbiorów to sukces i tak jednak jest. Mamusia na piechotę opuściła swoje miasto i do sąsiedniej miejscowości lasem dotarłyśmy... 



Nogi nam wlazły mnie powiem gdzie, ale dała radę bez dwóch zdań. Nie wiem, czy jeszcze w tym sezonie uda nam się wyskoczyć na grzyby... Wszystko zależy od pogody i przebiegu następnej chemii...jednak tych chwil nikt nam nie zabierze... to był dla mnie jeden z najbardziej pozytywnych dni w ostatnim czasie💚💛💗 

A piaskowiec modrzak jest fascynującym grzybem. Jadalny. Rzadki. Smaczny. Można go znaleźć w piaszczystych terenach leśnych. Po zebraniu i przy jakimkolwiek mechanicznym uszkodzeniu zyskuje piękną niebieską barwę (traci ją po obróbce termicznej). Nadaje się do duszenia, suszenia itd. Postępujemy z nim podobnie jak z borowikiem.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy konstruktywny komentarz mile widziany