Jestem świeżo po urlopie. Nigdzie nie wyjechałam i w świetle dzisiejszego potwierdzenia i uściślenia diagnozy nie żałuję tego ani nawet w najmniejszym stopniu. Całe dwa tygodnie spędziłam z rodziną u Mamy. Najpierw w roli stróża jak była w szpitalu, a potem w roli towarzystwa do końca urlopu. Żałuję natomiast każdej chwili, w której się do niej nie uśmiechałam czy nie rozmawiałam z nią o czymś przyjemnym.
Mama jak to Mama - tydzień po wyjściu ze szpitala przerobiła 5 kg pomidorów w pyszny przecier. Na szczęście pomidory przydźwigał Mąż - ale reszta należy do niej.
Ja twierdzę, że będzie to doskonałe uzupełnienie elektrolitów po chemii, która ją czeka. Mama twierdzi, że pomidory będą na zupę dla Wnuczków... 😢
Przepisu chyba nie potrzeba. Trzeba tylko chęci, żeby przecier zrobić, a moja Mama jeszcze je ma i za to muszę dziękować Bogu....
Z 5 kg pomidorów polnych wyszło 9 słoiczków przecieru jak na zdjęciu.
Czy przecier wyjdzie - i jaki wyjdzie - wszystko zależy od pomidorów, sposobu, czasu i miejsca przechowywania. Ja twierdzę jednak, że również od ręki i serca, które te pomidory przerobiły.
Moja Mama nie cedzi pomidorów, więc przecier jest z drobnymi pesteczkami. Może w tym też jest urok?
Powiem Wam jedno. Mój Maks nie zje innej pomidorowej niż ta Babci Hani, z domowego przecieru oczywiście.
Ja jestem podłamana i już stęskniona ... choć minęły dwa dni odkąd Jej nie widzę.
No pewnie, że najlepszy :) Takie domowe słoiki to skarb gdy przyjdzie zima :), a z tymi sklepowymi to nie ma nawet co porównywać :)
OdpowiedzUsuńZna się chłopak co dobre. Jestem tego samego zdania...swój przecier najlepszy. :)
OdpowiedzUsuńDomowy najlepszy.
OdpowiedzUsuńdomowy najlepszy!!! zgadzam się
OdpowiedzUsuń