Zdarzają się takie dni kiedy wszystkie plany biorą w łeb na rzecz innych, ważniejszych spraw. Brak wtedy czasu na zakupy, długie gotowanie. A przede wszystkim głowy brak do wymyślania jadłospisu. Jeśli do tego za oknem upał niemiłosierny to nawet i chęci do stania przy garach trudno od siebie oczekiwać. Tak było u nas ostatnio - sprawy formalne, kilka rozmów o pracę, przeziębionko Syna - słowem dzień wariata. Zupę ugotowałam, przekopując szafę w poszukiwaniu ciucha na mój "interview" w międzyczasie, ale o makaronie już z emocji zapomniałam. W drodze powrotnej z objazdówki po mieście zrobiliśmy zakupy bez ładu i składu. Gdy w końcu dotarliśmy do domu godzina była mega późna. Zjeść jednak coś trzeba. Oto kompozycja jaka powstała w kilkanaście minut.
Składniki:
- 2-3 jajka
- 1-2 kawałki chudej kiełbasy
- kilka małych, młodych ziemniaczków
- ulubiony chłodnik
Przygotowanie:
Ziemniaki podgotowujemy na "prawie miękkie", następnie kroimy na grube plastry. Kiełbasę nacinamy i podsmażamy na dosłownie odrobinie tłuszczu. Pokrojone ziemniaki podsmażamy na rumiano, a jajka na osobnej patelni przyrządzamy na sadzone. Chłodnik, który zrobiła i podrzuciła nam Teściowa był przysłowiową wisienką na torcie do tego posiłku. Po stresujących chwilach i ukropie w samochodzie cały obiadek smakował bosko. Prosto, swojsko, szybko i smakowicie. Może nie do końca zdrowo i dietetycznie, ale przynajmniej nikt się nie narobił, a wrażenia smakowe boskie. Polecam na obiad last minute w gorące dni.
wszystko okey, tylko kiełbaska chyba troche za ciezka na takie upalne dni...
OdpowiedzUsuńU mnie tez w domu zdarzają się takie szybkie obiad :-)
OdpowiedzUsuńJednak albo króluje na nich jajko albo kiełbaska -nigdy w parze :-P
A jako dodatek do młodych ziemniaczków idealna wydaje mi się mizeria :)
Pozdrawiam serdecznie :-)
Brakuje młodej kpusty!
OdpowiedzUsuń