Jako, że moja Druga Połowa delikatnie mówiąc nie przepada za kaczką, a ja ten gatunek mięsa wprost uwielbiam - muszę się mocno natrudzić byśmy oboje byli usatysfakcjonowani. Oto przepis, który powstał z mojego "smaka na ptaka" (proszę tylko bez skojarzeń - tak mi się zrymowało).
Składniki (2 porcje):
- 2 średnie piersi z kaczki
- 1 soczysta, najlepiej kwaskowata mandarynka
- sól, pieprz
- majeranek
- 1 - 2 ząbki czosnku
- 1 łyżeczka sosu sojowego ciemnego (lub sojowo - grzybowego) Tao Tao
Przygotowanie:
Umyte piersi z kaczki solimy i solidnie zsypujemy pieprzem, posypujemy majerankiem i obkładamy plasterkami czosnku. Przed przyprawianiem należy pamiętać o nacięciu skóry. Mandarynkę obieramy
i dzielimy na cząstki. Dwie z nich przydadzą nam się później. Pozostałe lekko zgniatamy i obkładami nimi kaczkę. Całość skrapiamy sosem sojowym. Wstawiamy do lodówki na co najmniej 2 godzinki.
Gotowe do marynowania ;) |
Zamarynowane piersi obsmażamy z obu stron na patelni. Szczególnie ważne by skórę porządnie zrumienić - jest wtedy szansa, że będzie chrupiąca kiedy się wypiecze.
Pieczemy w naczyniu żaroodpornym w temp. ok 180 stopni przez 40-50 min (w zależności od wielkości piersi)
Danie komponuje się świetnie z domowymi frytkami lub pieczonymi ziemniaczkami i ulubioną surówką czy buraczkami.
Poniżej efekt końcowy:
Nawet mojemu Mężowi smakowało :) ... zatem smacznego! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy konstruktywny komentarz mile widziany