Tak się ostatnio składa, że w mojej Kuchni po mojemu wymiata ostatnio bardziej mój Mąż niż ja. Ja dostarczam produkty, służę radą, wsparciem technicznym czy też wydaniem dań, ale wena i wykonanie, co fajniejszych i nowych dań należą do niego. Oto jedna z nowszych propozycji. Domowy "chińczyk", a raczej kolejna jego odsłona. Proste, szybkie i kolorowe danie dla każdego. Mniam. Ja polecam, a Wy decydujcie czy to dla Was:
Składniki (na 6-7 osób):
- ok. 70-80 dag mięsa z nogi kurczaka
- papryka żółta
- papryka czerwona
- cebula dymka ½ pęczka
- ząbek czosnku
- 300-400 ml wody
- 3-4 suszone grzyby MUN
- marynata Teriyaki
- sos sojowy PONZU
- cukier
- czubata łyżka mąki ziemniaczanej
Przygotowanie:
Mięso z nogi kurczaka dzielimy na kąski. Rzucamy na wrzącą wodę. Zbieramy szumowinę. Gotujemy koło 5-7 minut. Wody powinno być tyle by przykryła mięso. Po tym czasie odcedzamy mięso. Do wywaru dodajemy całe grzyby i jeszcze chwilę gotujemy. Potem odstawiamy go do przestudzenia, a następnie słodzimy (cukier trzcinowy by się nadał) doprawiamy Teriyaki i Ponzu. Gdy już uzyskamy nasz wymarzony słodko – słony smak sos zagęszczamy lekko mąką ziemniaczana. Ilości sosów ciężko określić. W zależności od preferencji, co od intensywności smaku oraz użytych marynat. U nas tym razem zamiast tradycyjnego sojowego – sos PONZU. Jest delikatniejszy od zwykłego sojowego - no i ma wyczuwalną cytrynową nutę. Pięknie gra smakowo z warzywami, delikatnym mięsem czy rybami. Warzywa siekamy w grubą kostkę. Na rozgrzany olej wrzucamy nasze obgotowane mięsko, posiekany szczypior i czosnek. Lekko zrumieniamy. Dorzucamy paprykę i cebulę oraz posiekane grzyby. Po chwili zalewamy sosem na bazie bulionu z mięsa. Dusimy kilka minut żeby smaki się połączyły, ale nie za długo by warzywa pozostały al dente. Podajemy z ryżem.
Danie za każdym razem wychodzi inne, ale zawsze jest mega.
W tym tygodniu Mąż ugościł tak pysznie naszą szaloną rodzinkę. W tym moją Mamę. Ze względu na Nią i jej nerki wersja dania była bardzo delikatna. Było pysznie. Za co jestem mega wdzięczna, choć nie miałam okazji tego wyrazić. Uwielbiam te nasze rodzinne weekendy jak Mama przyjeżdża i możemy ją, się i całą resztę ugościć😍. Cisza, która zapada, gdy dom pustoszeje z gości po tak miłym weekendzie – aż boli…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy konstruktywny komentarz mile widziany