Przygotowanie dania poprzedził oczywiście research receptur. Padło na przepis z bloga CZARY -GARY W KUCHNI. Wydał mi się tak naturalnie pyszny, że przestałam szukać dalej.
Zakupy zostały poczynione, a w sobotę rano przystąpiłam do działania:
Składniki:
- 1 golonka wieprzowa (ok 1,2 kg)
- 3 średnie marchewki
- 1 pietruszka
- 1 mały seler
- 1 średnia cebula
- 2 łyżki soli
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka ziaren pieprzu
- 3 liście laurowe
- 4 ziarna ziela angielskiego
- 4 owoce jałowca
- 2 ząbki czosnku (moja modyfikacja)
- łyżka majeranku (moja modyfikacja)
Zgodnie z oryginalną recepturą umytą i osuszoną golonkę natarłam solą zmieszaną z cukrem
Zapakowaliśmy ją z Mężem i wraz z domowymi fryteczkami powędrowała na obiad do Teścia. Moim skromnym zdaniem wyszła smakowicie - z resztą Teść również skomplementował posiłek. Na Jego życzenie nie podpiekałam golonki w piekarniku jak to jest w oryginalnym przepisie. Oczywiście swoje modyfikacje też musiałam wprowadzić - to czosnek i majeranek dodane po wyjęciu ugotowanych warzyw. Składniki te nawiązują do smaku z mojego dzieciństwa - golonki w wykonaniu mojej Mamy (o której może też kiedyś będzie okazja napisać).
Jedno jest pewne: receptura prosta i udana, a z jednej golonki można wyczarować pyszny męski obiad oraz sałatkę jarzynową i krupnik na wywarze w gratisie ;)
P.S. Ilości soli jednak nie warto zmniejszać, bo ja musiałam odrobinę wywar dosalać w trakcie gotowania ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy konstruktywny komentarz mile widziany