poniedziałek, 27 stycznia 2014

Treściwy krupnik na wołowinie. Danie dwa w jednym na zimne dni

Ponieważ za oknem zimno i biało postanowiłam przedstawić mój sposób na esencjonalny, rozgrzewający i dodający energii krupnik. Wprawdzie siarczysty mróz już odpuścił, a nawet odwilżą nas straszą. Mimo to zima jeszcze z pewnością nie powiedziała ostatniego słowa. A tak się składa, że krupnik jest zupą, która doskonale pasuje na tę porę roku. Kasza oraz warzywa dają energię i witaminy na męczące zimowe dni. A jeśli jeszcze zupę przygotujemy na bulionie wołowym to właściwie drugiego dania na obiad nie trzeba. Myślę, że to doskonały pomysł na gotowanie w poniedziałkowy ciężki dzień.



Składniki (na garnek 5 l):
  • 40-50 dag pręgi wołowej
  • 7-10 łyżek stołowych kaszy jęczmiennej
  • 1 marchew
  • 1 niewielka pietruszka
  • 1/4 małego selera
  • 5-6 plasterków pora
  • 2 liście laurowe
  • 1 ziele angielskie
  • sól, pieprz
Przygotowanie:
Umyte mięso lub mięsne kości wołowe wrzucamy na letnią wodę i na wolnym ogniu doprowadzamy do wrzenia. Usuwamy zbierającą się szumowinę. Gotujemy do miękkości mięsa, co czasu trochę zajmuje.


Kiedy mięso powoli mięknie wrzucamy kaszę jęczmienną - drobną lub średnią w zależności od upodobań. wrzucamy także plastry pora. Obrane warzywa trzemy na grubej tarce i wrzucamy do garnka gdy kasza jest już prawie miękka. Wystarczy 10-15 minut i zupa gotowa. Jeśli okazało się, że krupnik jest zbyt rzadki możemy zagęścić go kaszą jaglaną, która szybko się gotuje, a dodatkowo wzbogaci wartość naszej zupy. Krupnik możemy doprawić odrobiną lubczyku bądź natką pietruszki. Ja ziemniaki do krupniku dogotowuję osobno - tuż przed podaniem. Nie lubię po prostu gdy przechodzą smakiem kaszy.
Krupnik podajemy z pokrojonym wcześniej mięsem wołowym. Pyszny i pełnowartościowy posiłek gotowy. Kto zje poczuje się syty i rozgrzany i niekoniecznie będzie upominał się o drugie danie.

1 komentarz:

  1. No właśnie, najprostszy sposób. W wielu przepisach widzę odcedzanie, osobne gotowanie kaszy, wyjmowanie warzyw w trakcie i już zwątpiłem, czy ja aby dobrze pamiętam, jak kiedyś robiłem tę zupę.

    OdpowiedzUsuń

Każdy konstruktywny komentarz mile widziany