Mój szanowny Synek jest generalnie strasznym Łasuchem. Od maleńkości je bezproblemowo. A czasem problemem jest, żeby przestał jeść. Wszyscy wytrzeszczają oczy na jego apetyt. Na szczęście staram się to kontrolować i nie widać po nim "baryłkowatości". Po prostu ładnie rośnie. Syn je 5 posiłków dziennie - dwa mniejsze i trzy główne. Przynajmniej w teorii tak ładnie to wygląda ;) Ostatnio mamy dwa problemy: drugie śniadania i warzywa. Warzywa rozwiązują surówki takie jak ta poniżej. A drugie śniadanie? Do tej pory starczały kolorowe kanapeczki z warzywami pocięte w kostkę. Znikały w mig. A teraz? Pluje, zostawia, wyjada wędlinkę i wszystko to trwa 40 minut. Tylko jajeczniczkę, tosty i parówki z szynki nadal znikają bezproblemowo ;)
Oto dzisiejsze śniadanie Młodego: zapiekanki z mini - grahamki z papryką, cebulą i odrobiną siusiupu ;)
Może i oburzą się dietetycy, ale czyż widok wcinającego z zapałem Szkraba wymazanego keczupem nie jest bezcenny? I śniadanie zjedzone w 10 minut... Cóż ... Warto czasem zapomnieć o dietetycznych normach. A najlepiej zamknąć je w atrakcyjnej dla dziecka formie
Nawet teraz - przy pisaniu, samo wybieranie zdjęcia wywołało okrzyk zachwytu u Syna ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy konstruktywny komentarz mile widziany