piątek, 17 lipca 2015

Na weekend: śniadanie pod chmurką. Targ śniadaniowy zaprasza nie tylko Warszawę. Poznaj smaki świata.

Jeśli znudziła Ci się sobotnia jajecznica i chcesz odmiany na śniadanie - to mam dla Ciebie idealną opcję. Wybierz się na Targ Śniadaniowy. Tą wiosenno - letnią propozycję wspólnego biesiadowania odkrył przed nami Szwagier Mateusz. Tak, tak - to znowu on pokazał nam coś nowego i fajnego.
Targ Śniadaniowy to idealna okazja do spróbowania zarówno dań regionalnych, tradycyjnych dla Polski jak i przysmaków nowatorskich, z różnych stron świata. W ubiegły weekend padło hasło ze strony Mateusza: śniadanie pod chmurką.


Tak atrakcyjnie brzmiącej propozycji nawet ulubiona jajecznica nie przebiła. Wybraliśmy się na Żoliborz skoro świt, tzn. po 9 ;) Gdy dotarliśmy na miejsce było jeszcze niewiele osób - pewnie ze względu na zmienną pogodę. Kolorowe straganiki z różnorodnymi produktami, szereg ław przystrojonych w ogrodowe obrusy oraz relaksująca muzyka i bogata paleta zapachów uderzających w nozdrza. Wszystko to sprawia, że szybciutko oderwiesz się od rzeczywistości i przeniesiesz w świat jedzenia.
Mateusz, który już nie pierwszy raz odwiedzał ten przybytek, czuł się swobodnie i wiedział doskonale co będzie jadł. My - nieobyci w temacie - byliśmy troszkę w szoku i po pierwszej rundce zapoznawczej dalej nie wiedzieliśmy co zjeść. Po długim okresie niezdecydowania końcu usidliły nas zapachy dochodzące ze stanowiska opatrzonego flagą Meksyku. Jako, że sami lubimy produkować tortillki różnego rodzaju, postanowiliśmy spróbować Burritos z wołowiną w oryginale. Stoisko
prowadzone przez sympatyczne polsko-meksykańskie małżeństwo było pełne zapachu i koloru. Mąż wybrał odważnie ostrą wersję, ja pozostałam przy łagodnej z dodatkiem pasty z
awokado. Potwierdziło się, że pojęcie "ostre" ma w kuchni meksykańskiej inny wymiar. Mąż skapitulował przed końcem Buritto, ziając niczym smok ;) Moja wersja okazała się o wiele bardziej przystępna - z sosem jogurtowym z natką pietruszki, tradycyjną pastą z fasoli i awokado. Do spróbowania otrzymaliśmy również pysznie orzeźwiający napój z hibiskusa. Pani cierpliwie opowiedziała mi co jest co, a Pan zaprosił naszą rodzinkę na mające się odbyć 25 lipca zapoznanie z kulturą Meksyku, w tym


                
















Piniatę (zabawa dla dzieci, polegająca na strącaniu np. balona wypełnionego słodyczami i konkursie kto zbierze ich najwięcej).

Wraz z upływem czasu amatorów smakołyków przybywało. Chłopaki uderzyli na plac zabaw, a ja po zaspokojeniu głoda wybrałam się na rundkę zapoznawczą ze straganami. Stoisk było
wiele: od kuchni wietnamskiej, poprzez hiszpańską (tam Mateusz zamówił Paelle i brazylijską (przyciągającą aromatem grillowanych mięs i ananasa oraz głośnymi rozmowami wyluzowanych przedstawicieli tej narodowości ;). Były też stragany z typowo polskimi regionalnymi produktami.

Na Targu Śniadaniowym znajdziesz: aromatyczne przyprawy, kozie sery z gospodarstwa rolnego, wędzone ryby czy tradycyjne wędliny oraz różnorodne słodkości.

Moją uwagę przykuło minimalistyczne lecz urządzone ze smakiem stanowisko oferujące ślimaki. Ucięłam sobie krótką pogawędkę z gospodarzami stanowiska. Drobna blondynka w gustownym fartuchu opowiedziała mi jak czasochłonny jest proces przygotowania ślimaka. W tej niezbyt długiej rozmowie dowiedziałam się naprawdę dużo o ich przyrządzaniu, a moje nozdrza delikatnie "atakował" cudowny aromat przypraw unoszący się z płyty grzewczej, na której wygrzewały się ślimaki. Mimo namów - stchórzyłam niestety przed degustacją, czego teraz żałuję. Pani opowiadała o zakręconych ślimakach z taką pasją, że chciałabym bardzo nadrobić swój błąd i mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazje spotkać się ze zdrowo zakręconymi ślimakami i ich gospodarzami. Wtedy na pewno nie odpuszczę.

       Oczywiście i dla Maksia musiało być coś smacznego, choć bardziej tradycyjnego niż ślimaki. Choć Niunia bardziej interesował plac zabaw i Adaś ;) - odstaliśmy swoje w kolejce po cieplutkiego naleśnika z owocami i dżemem, a że naleśniki cieszyły się powodzeniem to zdążyłam obfotografować cały proces przygotowywania  naleśników - również w wersji wytrawnej.

Żeby mojej relacji nie wydłużać za nadto powiem tak:

Na Targ Śniadaniowy - urządzany w każdy weekend wiosny czy lata (cztery lokalizacje do wyboru) WARTO SIĘ WYBRAĆ. Każdy kto lubi jeść, smakować oraz cieszyć oko i węch dobrym jadłem - powinien choć raz się pofatygować. Ja na pewno chciałabym jeszcze w tym sezonie odwiedzić, którąś z lokalizacji - tym razem może bardziej w porze obiadowej bo jak na śniadanie to dla mnie opcja nie do przejedzenia, a aż żal ograniczać się do jednego stanowiska. Następnym razem zamierzam degustować - jeśli tylko gospodarze stanowisk pozwolą, a nie się najadać do syta smakowitym Burritos.
Zapraszam

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy konstruktywny komentarz mile widziany