środa, 3 września 2014

Adaptacja przedszkolna po naszemu - dwa dni i choroba.

Na pociechę ostatnie letnie róże
Taki bilans początków przygody z przedszkolem. Wprawdzie ciężko jednoznacznie stwierdzić gdzie nastąpiło zaglucenie, ale fakt jest taki, że za nami dwa dni przedszkola, a przed nami pewnie ze trzy ciężkie noce. Ech. Zaprowadziliśmy swą Pociechę i pierwszego dnia został pochwalony. Duma nas rozpierała. Był grzeczny, nie płakał, zjadł wszystko jak to Niunio. Drugiego nastąpiło pogorszenie kondycji psychicznej Młodego  ;) - pierwsze lęki, płacze i smutki, a wieczorem wystąpiły pierwsze objawy choróbska. Oby to była tylko typowa sezonówka. W każdym razie od przyszłego tygodnia czeka nas z powrotem historia przedszkolnej adaptacji. Takie to nasze pierwsze wrażenia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy konstruktywny komentarz mile widziany