wtorek, 14 października 2014

Czas goni nas



Koniec świata. Tak długiej przerwy to jeszcze nie miałam. Tak dawno mnie tu nie było, że szok. Ale co poradzić. Samo życie. Urodziny Synka, potem jego choróbsko, potem moje choróbsko i zaraz Babci choróbsko, delegacja Siostry, Chrześniak w tygodniowej gościnie w naszym małym M....i tak się bez przerwy toczy historia, chwili wytchnienia nie daje. A jak daje to na pewno nie po to, żeby przed kompem zasiadać i pisać o jedzeniu ;). Już nie wspomnę o tym, że mój żołądek się zestarzał (bo oczywiście przecież nie ja) i nie toleruje kulinarnych wymysłów - nawet z surowymi warzywami ma problem. I tak moja kulinarna przygoda zaczęła kuleć na poważnie.
Chociaż jestem Wam, a przede wszystkim sobie winna co najmniej jednego "wpisa" - tort urodzinowy mojego Synka. Obiecuję że w najbliższym czasie z nim tu zawitam ponownie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy konstruktywny komentarz mile widziany