Składniki (na jedną, dietetyczną porcję):
- garść krewetek (nie)koktajlowych ;)
- 1 ząbek czosnku
- 1 łyżka oliwy
- 1 łyżka posiekanej natki pietruszki
- sól i pieprz świeżo mielony
Mama wyjęła z zamrażalnika porcję "robali", które jakiś czas wcześniej zakupiła jako świeże.
Przygotowałyśmy je razem. Był to pomysł spontaniczny, a Mama nie chciała czekać do nocy na jedzenie wrzuciła więc zamrożone krewetki na osolony wrzątek.
Chwila moment i się ogrzały robaczki ;). Po krótkiej naradzie jaki smak im nadać pozostało je tylko porządnie przyprawić.
Mama skroiła w drobną kostkę czosnek i posiekała natkę pietruszki. Wrzuciła do miseczki i zalała łyżką oliwy.
Krewetki nasoliła, a ja solidnie zsypałam pieprzem prosto z młynka. Całość porządnie wymieszałyśmy i odstawiłyśmy na jakiś czas w chłodne miejsce. Kiedy grill trochę ostygł po pieczeniu mięsiwa, przygotowałam z folii aluminiowej zawiniątko, przełożyłam krewetki wraz z oliwą i przykryłam by nie traciły soczystości.
Krewetki robiły się ok. 15 minut i choć wciąż trudno przekonać mi się do ich konsystencji to spróbowałam po raz kolejny. Muszę przyznać, że te były wyjątkowo aromatyczne i prawie mi smakowały.
Uwielbiam takie krewetki - a najlepsze to są z masłem :) Pycha :) I tylko jedna drobna uwaga - te krewetki to nie są koktajlowe. Koktajlowe są takie malutkie jak np paznokieć kciuka :)
OdpowiedzUsuńUn piatto ottimo e invitante, complimenti!!!!
OdpowiedzUsuńKrewetki , po prostu moje ulubione owoce morza! Pyszności!
OdpowiedzUsuń