W przeciwnym wypadku skończyłaby marnie. Zdałyśmy sobie z tego sprawę późnym wieczorem po przyjeździe na miejsce, długim spacerze i kilku głębszych. Zdałyśmy sobie też sprawę z tego, że żadna z nas soli nie wzięła. Wprawdzie zabrałam ze sobą przybornik podstawowych przypraw, ale o soli zapomniałam. Jeszcze w drodze, w samochodzie wyliczałam sobie w myślach przyprawy, które mogłam wziąć, a nie wzięłam. Myślałam, że sól będzie miała moja Siostra. A Siostra myślała, że sól będzie na miejscu.
Wracając do losów tytułowego indyka. Rozmroził się w podróży i leżał sobie taki bidny w lodówce. A jego temat wracał do nas niczym bumerang podczas wieczornej posiadówki na tarasie. Kiedy ustaliłyśmy z Siostrą fakt, że soli brak, a los fileta wydawał się być przesądzony i marny, olśniło mnie. Do przybornika z przyprawami wrzuciłam kilka kostek rosołowych tak na wszelki wypadek. I już podstawowy składnik marynaty był - a przy okazji źródło soli, czyli doskonałego konserwantu dla mięsa.
Jak to się mówi potrzeba matką wynalazku. Przedstawiam przepis na soczyste mięsko, które można po zamarynowaniu przyrządzić na wiele sposobów.
Składniki:
- ok. 1 kg filet z indyka
- 1,5 kostki rosołowej drobiowo - warzywnej
- 3-4 łyżki oleju roślinnego (lub oliwa z ulubionymi przyprawami)
- granulowany czosnek
- pieprz
- chili mielone
Przygotowanie:
Umytego fileta z indyka pokroiłam w dość grube plastry i stłukłam na przydomowym tarasie, co by posiadówki nie opuszczać i dzieci śpiących w domu nie pobudzić.
Następnie zabrałam się za przygotowanie marynaty do mięsa. Kostkę rosołową roztarłam z oliwą i dodałam przyprawy.
Tak rozrobioną zalewą posmarowałam każdego kotleta, a następnie całość delikatnie wymieszałam.
Zafoliowane mięsko czekało w lodówce dwa dni, aż nadarzyła się okazja by je zrumienić na grillu bardzo turystycznym (tzn. małym i ledwo stojącym na cienkich nóżkach).
Pierwszy raz do przyprawiania mięsa nie użyłam ani grama czystej soli. Kostka rosołowa idealnie ją zastąpiła, a dodatkowo nadała mięsu indyczemu soczystość i delikatny smak warzyw. Mięsko zostało uratowane i skonsumowane ze smakiem. Cały proces jego przygotowania śledziła moja Siostra wraz z aparatem fotograficznym, pstrykając zdjęcia jak szalona. Dzięki temu miałam z czego wybierać.
Z pewnością jeszcze nie raz w ten sposób przyprawię mięso. Prosto, szybko, smacznie. Na grilla czy na domowy szybki obiad - idealnie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy konstruktywny komentarz mile widziany