Moja faza na gotowanie ostatnio zabiera mi za dużo czasu. Czasu, który mogłabym poświęcić Maksiowi. Choć z drugiej strony tak sobie myślę, że i tak nie mało czasu z nim spędzam ;) A moja pasja do gotowania choć przyprawia mnie o wyrzuty sumienia daje też wiele satysfakcji mi i moim konsumentom. Tak samo z resztą jest z tą moją blogową pisaniną. Od zawsze, czyli od podstawówki uwielbiałam pisać wypracowania, eseje czy rozprawki. Właściwie to tak się teraz zastanawiam czemu ja psychologię ukończyłam, a nie dziennikarstwo czy literaturę. Na szczęście w końcu znalazłam sposób by dać upust swoim niespełnionym ambicjom pisarskim ;). Jakiś natłok przemyśleń mam w głowie od tej wycieczki ;) ... widać, że w domu się zakisiłam. Oj widać.
Składniki (na dwa lub trzy solidne obiady dla modelu 2+1):
- ok 1,5 kg filetu z indyka
- po 1/3 papryk w różnych kolorach (u mnie z braku asortymentu skończyło się na czerwonej)
- kilka plasterków pora (zielonkawej części)
- 2 małe pieczarki
- łyżka posiekanej natki pietruszki (ja użyłam mrożonej)
- 1 łyżka posiekanego szczypioru
- kilka strąków fasolki szparagowej i inne ulubione kolorowe warzywa
- sól, pieprz
- papryka słodka
- kurkuma
- zioła prowansalskie
- majeranek
- mąka do obtoczenia mięsa
- olej do smażenia
Umyte mięso pokroiłam w plastry grubości ok 1 cm. Stłukłam jak na kotlety. Nasoliłam, oprószyłam pieprzem. Posypałam przyprawami. Kurkumy użyłam, żeby nadać mięsu i sosowi ładną barwę. Z ziołami prowansalskimi byłam ostrożna jako, że mają intensywny smak, a z papryką dlatego, że chciałam nakarmić tym daniem także Maksia.
Bitki wstawiłam do lodówki na całą noc. Następnego dnia rano obsmażyłam kotlety obtoczone w mące.
Przerzuciłam do garnka. Podlałam wodą i dusiłam na małym gazie ok. 40 minut. Do ostatniej partii smażenia dodałam pokrojone warzywa i pieczarki. Krótko obsmażyłam, a potem dorzuciłam do duszącego się mięsa. Im więcej różnokolorowych warzyw, tym danie fajniej wygląda. To super sposób by przemycić warzywa do diety dziecka..
Sos nie wymagał dodatkowego zagęszczania. Jeszcze tylko natka, szczypiorek i kolorowe bitki gotowe.
Przepis wypróbowany. Wygląda ślicznie, kolorowo. Mięso jest delikatne, kruche, a jednocześnie soczyste. Sosik ma pyszną, kremową konsystencję, a przy tym jest lekki. Siostra czasem przyrządza te bitki w wersji "hot". Też kiedyś takie przyrządzę - jak Syncio będzie miał swoje danie. W każdym razie takie łagodne są według mnie pyszne. Moim chłopakom też smakowało. Smaczne te twoje bitki Siostro. Oj smaczne ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy konstruktywny komentarz mile widziany