Jakiś czas temu naszło nas na skrzydełka kurczaka. Bardzo
dawno nie było ich w naszej kuchni. Mąż wypatrzył przyprawę do skrzydełek po
amerykańsku. Postanowiłam ja zakupić i przywrócić skrzydełka na nasz stół w nowej
odsłonie. Kiedy jednak przygotowałam marynatę zgodnie ze wskazówkami producenta
to...
... okazała się nieziemsko ostra. Biorąc pod uwagę, że obiad
był przewidziany również dla naszego synka marynata wylądowała w koszu, a
skrzydełka przyprawiłam sprawdzoną przyprawą do kurczaka po staropolsku. I tak
wstępnie upiekłam skrzydełka. Potem przygotowałam mini - marynatę diabelską i
część z podpieczonych skrzydełek zamarynowałam w tej przyprawie.
Dla każdego coś miłego - syn miał łagodne skrzydełeczka, a
my piekielnie ostre "po amerykańsku"
Czy to taka Ameryka to nie wiem - były na pewno smaczne i na
pewno pikantne. Przyprawa dobra ale dla wypalonych gardeł i mocnych żołądków ;)
skrzydełka staropolskie:
- czosnek ząbek
- łyżeczka miodu,
- łyżeczka soku z cytryny
- łyżka oliwy
- łyżka przyprawy staropolskiej do drobiu
- 2 łyżki keczupu
- łyżka miodu
- łyżka octu jabłkowego
- płaska łyżka przyprawy do skrzydełek po amerykańsku
Przygotowanie:
Ze składników przygotowujemy marynaty. Nacieramy skrzydełka.
Odstawiamy w chłodne miejsce na tyle czasu ile mamy. Pieczemy w temperaturze
180 stopni przez ok. 40 minut - najlepiej w rękawie do pieczenia. Potem
podpiekamy 15 minut bez przykrycia (funkcja opiekania) by skórka nam schrupła. Pyszności. Dla mnie obie
wersje dobre.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy konstruktywny komentarz mile widziany