Pierwsza zachcianka córeczki i nadzieje na pyszne jajo na miękko... |
... i nie udało się... jajecznica z odzysku też była dobra |
właśnie jajo. Wszystko sobie przygotowałam.... kanapeczka, pomidorek, kawusia ciepła... zwieńczeniem miało być jajo ;) Mimo ogromnych chęci i wieloletniej kuchennej praktyki Mamy - wyszła katastrofa. Jajo było zbyt krótko we wrzątku i nadawało się tylko do natychmiastowego recyclingu na jajecznicę. Drugie podejście ... i drugie jajo nadawało się tylko do pokrojenia w plasterki (zbytnio się ścięło i było prawie na twardo ;)
Odechciało nam się wtedy tych jajek. Mi było głupio, że Mamie roboty narobiłam, jajek namarnowałam, a Mamie, że nic z tego nie wyszło ;)
Minęło kilka miesięcy, kilka prób i proszę... W ten weekend Mamusia ugotowała mi do śniadanka jajo idealne. Było pyszne. Szczypta soli i majonezu i mmmm... . Oczywiście jak to moja Mama - zawzięła się i próbowała w międzyczasie dopóki nie znalazła metody.
Wracając do sposobu: jajo delikatnie włożone na wrzątek, 4-5 minut i gotowe. A Wasz sposób? Jajo jaju nierówne - kuchnia kuchni też. Piszcie w komentarzach jak macie inne techniki ;) Chętnie wypróbuję, bo ja swojej metody jeszcze nie znalazłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Każdy konstruktywny komentarz mile widziany