czwartek, 14 listopada 2013

Biszkopt domowy jako doskonała baza do tortów i innych ciast z kremem, czyli wstęp do urodzinowego tortu Maksia

Znowu dopadło nas przeziębienie. Wszystkich po kolei. Najpierw pochorowałam się ja, potem Mąż. Wczoraj wieczorem "dołączył" do nas Syn. Nie będę się powtarzać co to dla nas oznacza bo odkąd prowadzę bloga kilka przeziębień Dwulatka już przeszliśmy. W każdym razie Ci co czytają wiedzą, że w mojej kuchni zawsze owocuje to jakimiś kulinarnymi oczywistościami lub nowościami ;). Tym razem zaczęło się od mojego przeziębienia, a jak to przy przeziębieniu - straciłam smak i tym samym chęć do gotowania. Uznałam więc, że to najwyższa pora i najlepsza okazja w końcu opisać tort urodzinowy jaki z Mężem zrobiliśmy dla Syna. Wspomnę tylko, że Syn miał urodziny drugiedo października  ;) ... czyli opóźnienie jest i to spore.
Jako, że tworzenie tortu składa się z dwóch głównych i równie ważnych etapów będą w tym temacie dwa posty. Pierwszy z nich poświęcam biszkoptowi - podstawie tortu. Upieczenie biszkoptu odgrywa podstawową jak nie najważniejszą rolę w procesie tworzenia tortu. Jeśli to nam się uda pozostaje tylko puścić wodze fantazji przy dekoracji  ;)
Ja nasz biszkopt tortowy przygotowałam z przepisu mojej Mamy. Wyszedł, a to był mój pierwszy biszkopt, więc ze spokojnym sumieniem polecam ten przepis ;)


Składniki (na dużą tortownicę):
  •  6 jajek
  • szklanka cukru
  • szklanka mąki pszennej
  • 1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
  • 1 cukier waniliowy
  • 1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia




Przygotowanie:
Żółtka oddzielamy od białek. Schłodzone białka ubijamy na sztywno ze szczyptą soli. Dodajemy cukry i ubijamy dalej - do rozpuszczenia. Dodajemy żółtka delikatnie ubijając jeszcze przez chwilę. W drugiej misce mieszamy mąki z proszkiem do pieczenia, a następnie za pomocą łyżki łączymy z ubitą masą . Cały sekret w tym by zrobić to bardzo delikatnie i powoli, ale dokładnie. Chodzi o to by zbyt silnym i gwałtownym mieszaniem nie pozbawić ciasta puszystości. Powstałą puszystą masę wykładamy do natłuszczonej i obsypanej mąką tortownicy.





Pieczemy przez 35 do 40 minut w temperaturze 175 stopni (bez termoobiegu). W czasie pieczenia w miarę możliwości nie należy ruszać tortownicy. Ciasto biszkoptowe jest podatne na opadanie. Można posiłkować się patyczkiem w celu oceny stopnia upieczenia ;) Nie radzę przekraczać czasu pieczenia. Ja z racji pionierskiego pieczenia wolałam przetrzymać niż nie dopiec. Biszkopt piekł się 45 minut i miał lekko przepieczoną skórkę
Biszkopt najlepiej zostawić do ostygnięcia bez żadnej ingerencji. Warto też upiec go dzień przed robieniem tortu. Następnego dnia nie będzie się kruszył przy krojeniu.
Ciąg dalszy historii biszkopta i tortu urodzinowego nastąpi. ;)

Zapraszam też na drożdżowe bułeczki z budyniem

1 komentarz:

  1. Oj z tymi biszkoptami to zawsze kłopot jest :D. Ja sama nigdy nie robiłam. Ale wiem, że mamie zawsze ładnie rośnie kiedy robi coś "bez okazji". A na okazje, biszkopt się zawstydza i trzeba dorobić drugi -bo nie rosną:D

    OdpowiedzUsuń

Każdy konstruktywny komentarz mile widziany