piątek, 9 sierpnia 2013

Grillowany indyk rosołowy, czyli jak zamarynować mięso bez soli

Urlopowanie, urlopowaniem, wolność wolnością, a plażing - smażingiem. Oczywiste jest jednak, że pięknej i przestronnej kuchni którą mieliśmy do dyspozycji, nie sposób było nie wykorzystać choć raz. Tym bardziej, że nadarzyła się ku temu okazja nie do przegapienia, rzec można. Jak wspominałam, do Sarbinowa udaliśmy się uzbrojeni w jedzenie dla pułku wojska. Klopsy i leczo były zawekowane, więc spokojnie mogły sobie stać w lodówce, ale pierś z indyka, którą wzięła moja Siostra wymagała zdecydowanej i natychmiastowej interwencji.


W przeciwnym wypadku skończyłaby marnie. Zdałyśmy sobie z tego sprawę późnym wieczorem po przyjeździe na miejsce, długim spacerze i kilku głębszych. Zdałyśmy sobie też sprawę z tego, że żadna z nas soli nie wzięła. Wprawdzie zabrałam ze sobą przybornik podstawowych przypraw, ale o soli zapomniałam. Jeszcze w drodze, w samochodzie wyliczałam sobie w myślach przyprawy, które mogłam wziąć, a nie wzięłam. Myślałam, że sól będzie miała moja Siostra. A Siostra myślała, że sól będzie na miejscu.
Wracając do losów tytułowego indyka. Rozmroził się w podróży i leżał sobie taki bidny w lodówce. A jego temat wracał do nas niczym bumerang podczas wieczornej posiadówki na tarasie. Kiedy ustaliłyśmy z Siostrą fakt, że soli brak, a los fileta wydawał się być przesądzony i marny, olśniło mnie. Do przybornika z przyprawami wrzuciłam kilka kostek rosołowych tak na wszelki wypadek. I już podstawowy składnik marynaty był - a przy okazji źródło soli, czyli doskonałego konserwantu dla mięsa.
Jak to się mówi potrzeba matką wynalazku. Przedstawiam przepis na soczyste mięsko, które można po zamarynowaniu przyrządzić na wiele sposobów.

Składniki:
  • ok. 1 kg filet z indyka
  • 1,5 kostki rosołowej drobiowo - warzywnej
  • 3-4 łyżki oleju roślinnego (lub oliwa z ulubionymi przyprawami)
  • granulowany czosnek
  • pieprz
  • chili mielone 


Przygotowanie:
Umytego fileta z indyka pokroiłam w dość grube plastry i stłukłam na przydomowym tarasie, co by posiadówki nie opuszczać i dzieci śpiących w domu nie pobudzić.


Następnie zabrałam się za przygotowanie marynaty do mięsa. Kostkę rosołową roztarłam z oliwą i dodałam przyprawy.


Tak rozrobioną zalewą posmarowałam każdego kotleta, a następnie całość delikatnie wymieszałam.


Zafoliowane mięsko czekało w lodówce dwa dni, aż nadarzyła się okazja by je zrumienić na grillu bardzo turystycznym (tzn. małym i ledwo stojącym na cienkich nóżkach).




Pierwszy raz do przyprawiania mięsa nie użyłam ani grama czystej soli. Kostka rosołowa idealnie ją zastąpiła, a dodatkowo nadała mięsu indyczemu soczystość i delikatny smak warzyw. Mięsko zostało uratowane i skonsumowane ze smakiem. Cały proces jego przygotowania śledziła moja Siostra wraz z aparatem fotograficznym, pstrykając zdjęcia jak szalona. Dzięki temu miałam z czego wybierać.
Z pewnością jeszcze nie raz w ten sposób przyprawię mięso. Prosto, szybko, smacznie. Na grilla czy na domowy szybki obiad - idealnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy konstruktywny komentarz mile widziany