piątek, 23 sierpnia 2013

A na zimę zielone mistrzostwo świata w słoiku, czyli ogórki kiszone Mamy Hani (najlepsze pod słońcem!!)

Każdy w mojej rodzinie powie, że najlepsze ogórki kiszone robi moja Mama. Są aromatyczne, chrupiące. Mają intensywny smak i piękną ciemnozieloną barwę. Idealnie pasują do kanapek, sałatek i samodzielnego spożycia, bo na zupę to ich aż szkoda. Nasi Mężowie niejednokrotnie stosowali je jako zagryzkę, przegryzkę czy tam przekąskę i zakąskę. Generalnie mogą je wcinać na okrągło. Rok w rok dostajemy od Mamy przydział ok 10 kg na rodzinkę i przez całą jesień, zimę i wiosnę "jedziemy" na tych zapasach. Tak się dobrze złożyło, że podczas weekendowego pobytu u Mamy nastąpiła produkcja jednej partii zimowych zapasów. W piątek rano Mąż pojechał z Mamą - Teściową na targ po produkty. Siostra pomyła trochę słoiki w przerwie latania za niesforną Emilką, a ja podczas opalania obrałam chrzan. I tak w międzyczasie grillowania powstały najlepsze kiszone ogórki na świecie.


Składniki:
  • 10 kg ogórków gruntowych (najlepiej średniej wielkości)
  • pęczek lub dwa kopru ( w zależności od tego jak duże są pęczki) - używamy tylko koszyczków nasiennych
  • 2-3 główki czosnku
  • 3-4 spore korzenie chrzanu lub więcej mniejszych
  • ok. 10 l wody
  • ok. 10 łyżek soli (najlepiej grubej - do przetworów)


Przygotowanie:
Ogórki Mama płucze z piasku i moczy w misce przez kilka godzin. Chrzan i koper należy również porządnie umyć.
Wymoczone ogórki napychamy ciasno w umyte słoiki. Do tej czynności mój Mąż okazał się utalentowany i wspomógł Mamę. Kiedy ogórki już upchnięte do każdego słoika wkładamy duży ząbek czosnku lub dwa małe, kawałek chrzanu (najlepiej  korzeń pokroić w ćwiartki lub na połówki).


Na wierzch umiejętnie (tzn. tak by nie wystawał) umieszczamy koszyczek kopru lub dwa mniejsze. Zalewamy zagotowaną i wystudzoną, słoną wodą. Mama przygotowuje zalewę w proporcji: na każdy litr wody łyżka stołowa soli. Na 10 kg ogórków najlepiej przygotować 10 l zalewy i 18-20 słoików. Kiedy już wszystkie składniki upchnięte - słoiki dobrze zakręcamy i odstawiamy w chłodne zacienione miejsce.


Po tygodniu - lub dwóch ogóreczki gotowe. Przepis najprostszy na świecie, ale efekt niepowtarzalny. Nie wiem czy to kwestia serca i pracy włożonej w wykonanie czy może tylko przechowywania w chłodnej, ciemnej piwnicy na mamowym RODOS, ale powtórzę raz jeszcze - te ogórki nie mają sobie równych.

Kiedy już będą gotowe pozostaje delektować się, a jedyna trudność to zachować umiar w spożyciu by na cały długi sezon nie-ogórkowy starczyło. Mam tylko nadzieję, że ingerencja naszej bandy w powstawanie tej partii nie wpłynie na walory smakowe kiszeniaczków ;)


Zapasy na zimę - I edycja 2013

1 komentarz:

  1. Ciao! grazie del commento al mio blog!!! :-)... Ma i cetriolini sott'olio io li adoro! Tu pensa che di buoni li compro in Slovenia.. ma credo che i tuoi siano speciali! baci e buon week end!

    OdpowiedzUsuń

Każdy konstruktywny komentarz mile widziany